W Sydney dzieje się rzecz historyczna dla Cwetany Pironkowej (WTA 107). Zawodniczka z Płowdiw, półfinalistka Wimbledonu 2010, awansowała do pierwszego w karierze finału w głównym cyklu. Zwyciężając Petrę Kvitovą (WTA 6), Bułgarka odniosła 10. w karierze zwycięstwo nad tenisistką z Top 10. W tym tygodniu pokonała jeszcze Sarę Errani, we wcześniejszych latach wygrała z Venus Williams (Australian Open 2006 i Wimbledon 2010)), Aną Ivanović (Rzym 2008), Wierą Zwonariową (Moskwa 2009 i Wimbledon 2011), Jeleną Dementiewą (Warszawa 2010), Na Li (Paryż-hala 2012) i Agnieszką Radwańską (Eastbourne 2012).
Pironkowa od stanu 4:4 w I secie wygrała sześć z siedmiu kolejnych gemów, wychodząc na zdecydowane prowadzenie 6:4, 4:1. Kvitová lepiej zagrała w końcówce, ale Bułgarka od stanu 4:3 i 15-40, gdy serwowała, zdobyła osiem punktów z rzędu i znalazła się w finale. W trwającym 81 minut spotkaniu Pironkowa miała dziewięć kończących uderzeń i zrobiła tyle samo niewymuszonych błędów. Czeszce za to naliczono 27 piłek wygranych bezpośrednio, ale też 31 błędów własnych. Kvitovej nie udało się awansować do trzeciego w karierze finału w Australii (w 2009 w Hobart i 2011 roku w Brisbane święciła triumf).
- Oczywiście denerwowałam się pod koniec, ale starałam się sobie z tym poradzić - powiedziała Pironkowa. - Czuję się teraz niewiarygodnie szczęśliwa. Jednocześnie staram się pozostać na ziemi i koncentruję się na następnym meczu, bo to jest oczywiście najważniejszy mecz w tygodniu. Nie mogę się już doczekać.
Po raz pierwszy w historii w finale turnieju w Sydney zagra kwalifikantka. Pironkowa, by dostać się do głównej drabinki pokonała Japonkę Ayumi Moritę, Ukrainkę Marynę Zaniewską i pogromczynię Katarzyny Piter, Izraelkę Shahar Peer. - Jest to z pewnością krok milowy - stwierdziła Bułgarka. - Jest to coś, o czym marzyłam od dłuższego czasu i coś, czego mi brakowało - być w finale, a nawet wygrać tytuł. Więc można sobie tylko wyobrazić, jak będę się czuła jutro na korcie. Zobaczymy, co się wydarzy.
O tytuł Pironkowa zmierzy się z Andżeliką Kerber (WTA 9), która wygrała 6:4, 6:2 z Madison Keys (WTA 36). W trwającym 62 minuty spotkaniu Niemka zapisała na swoje konto 11 kończących uderzeń i popełniła 13 niewymuszonych błędów. Amerykanka miała 17 punktów zdobytych bezpośrednio, ale też zrobiła 26 błędów własnych. Kerber wykorzystała wszystkie pięć szans na przełamanie rywalki, a przy swoim pierwszym podaniu zgarnęła 22 z 31 punktów. Dla Keys był to drugi w karierze półfinał w głównym cyklu (w ubiegłym sezonie w turnieju rangi International w Osace). Rok temu właśnie w Sydney Amerykanka po raz pierwszy dotarła do ćwierćfinału.
Kerber dotarła do dziewiątego finału w karierze, pierwszego w Australii. W piątek powalczy o swój czwarty tytuł (Paryż i Kopenhaga 2012 oraz Linz 2013, wszystkie triumfy w hali). Pironkowa pokonała Niemkę w 2012 roku w Ad-Dausze w ich jedynym do tej pory meczu w głównym cyklu. Poza tym mierzyły się jeszcze w turnieju ITF w Nassau w 2011 roku, wtedy lepsza była Kerber.
Apia International Sydney, Sydney (Australia)
WTA Premier, kort twardy, pula nagród 710 tys. dolarów
czwartek, 9 stycznia
półfinał gry pojedynczej:
Cwetana Pironkowa (Bułgaria, Q) - Petra Kvitová (Czechy, 2) 6:4, 6:3
Andżelika Kerber (Niemcy, 5) - Madison Keys (USA) 6:4, 6:2
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
Robią wrażenie jej winnery po/wzdłuż linii. Gra bardzo głęboko. Nie daje się łatwo spychać do plandek. #STOPPlandekaromJeśli tylko nie zeżrą ją nerwy (a tego się obawiam) to powinien być niezły finał
Co może zgubic Kerber? zbyt duza pewność siebie. jeśli wygra ten mecz w szatni, to może być po meczu. A wiemy że ego to Kerber ma ogromne Czytaj całość