Ołeksandr Dołgopołow i Milos Raonić w czwartek po raz pierwszy w karierze zmierzyli się ze sobą na zawodowych kortach. Rozstawiony z numerem 28. Ukrainiec w ostatnich tygodniach prezentował bardzo dobrą formę, w Rio de Janeiro dotarł do finału, w którym uległ Rafaelowi Nadalowi. Występ w Indian Wells rozpoczął od zwycięstwa nad Timem Smyczkiem, a w III rundzie zrewanżował się hiszpańskiemu liderowi rankingu ATP za porażkę doznaną w Brazylii. W kolejnym pojedynku pochodzący z Kijowa zawodnik pewnie rozprawił się z Fabio Fogninim.
Dla oznaczonego w Indian Wells z 10. numerem Raonicia obecny sezon nie jest jak na razie zbyt udany. Kanadyjczyk rozpoczął go występem w Pucharze Hopmana (wspólnie z Eugenie Bouchard), nieoficjalnych mistrzostwach świata drużyn mieszanych, w których przegrał z Grzegorzem Panfilem. W Australian Open na drodze pierwszej rakiety Kraju Klonowego Liścia stanął skutecznie w III rundzie Grigor Dimitrow. Po przymusowej przerwie spowodowanej kontuzją kostki Raonić powrócił na kort w Indian Wells, gdzie najpierw wymęczył zwycięstwo nad Edouardem Rogerem-Vasselinem, a następnie odprawił Alejandro Fallę oraz Andy'ego Murraya.
Początek czwartkowego pojedynku Dołgopołowa z Raoniciem należał do Ukraińca, który już w drugim gemie potrafił znakomicie wykorzystać problemy serwisowe Kanadyjczyka. 25-latek z Kijowa bardzo dobrze czytał grę swojego przeciwnika i po fantastycznych zagraniach z bekhendu oraz forhendu uzyskał cenne przełamanie. Ten break okazał się kluczowy dla losów premierowej odsłony, bowiem Dołgopołow przy własnym podaniu nie pozwolił Raoniciowi na wywalczenie więcej niż dwóch punktów.
Kiedy Kanadyjczyk wyszedł na początku drugiej partii na 3:0, wydawało się, że losy pojedynku zaczynają się odwracać. Tak się jednak nie stało. Dołgopołow szybko powrócił do poziomu gry prezentowanej w premierowej odsłonie. Nic sobie nie robił z firmowych uderzeń po krosie swojego przeciwnika, a na jego wypady do siatki znalazł skuteczną broń w postaci cudownych minięć. W efekcie Ukrainiec zapisał na swoje konto sześć z siedmiu kolejnych gemów i po 79 minutach mógł cieszyć się z historycznego półfinału.
- Byłem dzisiaj naprawdę szybki i jestem z tego bardzo zadowolony. Byłem również w stanie zagrać większą liczbę returnów, co jest szczególnie ważne w meczach przeciwko takim zawodnikom jak on. Byłem skoncentrowany i doskonale wiedziałem, co mam robić przy jego serwisie. Jestem bardzo zadowolony z mojego zachowania przy jego podaniu - wyznał po meczu Dołgopołow.
W ciągu 79 minut Ukrainiec zanotował sześć asów, pięć podwójnych błędów i tylko raz, na początku drugiej partii, nie utrzymał własnego podania. Dołgopołow skończył ponadto 21 piłek, a błędów własnych miał tylko 12. Raonić z kolei posłał cztery asy i popełnił trzy podwójne błędy. Kanadyjczyk miał zaledwie 12 winnerów i aż 23 pomyłki.
Dołgopołow po raz pierwszy w karierze zagra w półfinale turnieju rangi ATP World Tour Masters 1000. Ostatnim Ukraińcem, który osiągnął tę fazę, był Andriej Medwediew, zwycięzca imprezy rozgrywanej w Hamburgu w 1997 roku. O finał tenisista z Kijowa powalczy w sobotę z Rogerem Federerem, który w czwartek w dwóch setach rozprawił się z Kevinem Andersonem. Ukrainiec i Szwajcar spotkali się ze sobą wcześniej tylko raz, w 2010 roku w I rundzie turnieju w Bazylei, gdzie Dołgopołow skreczował przy stanie 4:6, 2:5.
BNP Paribas Open, Indian Wells (USA)
ATP World Tour Masters 1000, kort twardy, pula nagród 5,240 mln dolarów
czwartek, 13 marca
ćwierćfinał gry pojedynczej:
Ołeksandr Dołgopołow (Ukraina, 28) - Miloš Raonić (Kanada, 10) 6:3, 6:4
Program i wyniki turnieju mężczyzn
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
A wszystko to dla dobra tenisa.