ATP Oeiras: Od zera do mistrzostwa, Carlos Berlocq z tytułem w Portugalii

Carlos Berlocq niespodziewanie okazał się najlepszy w turnieju ATP w Oeiras. W finale Argentyńczyk przegrał pierwszego seta z Tomasem Berdychem 0:6, mimo to zdobył tytuł.

W ćwierćfinale turnieju ATP w Oeiras Carlos Berlocq po raz pierwszy w karierze pokonał tenisistę z Top 10 rankingu (Milosa Raonicia). W finale Argentyńczyk przeżył prawdziwą huśtawkę nastojów w pojedynku z innym przedstawicielem czołowej "dziesiątki" świata, najwyżej rozstawionym w Portugal Open, Tomasem Berdychem.
[ad=rectangle]
31-latek z Buenos Aires zdobył mistrzowski tytuł, choć w pierwszym secie nie zdobył ani jednego gema i stał się tym samym dziesiątym tenisistą w Erze Otwartej, który wygrał finał, mimo że przegrał partię otwarcia 0:6.

Premierowa odsłona to całkowita dominacja Berdycha. Argentyńczyk nie był w stanie sobie poradzić z potężnymi uderzeniami posyłanymi przez najwyżej notowanego tenisistę turnieju i przegrał pierwszego seta 0:6, w niespełna pół godziny zdobywając zaledwie 12 z 40 rozegranych punktów.

Sytuacja na placu gry zaczęła się jednak zmieniać na korzyść Berlocqa wraz z początkiem drugiej odsłony. Argentyńczyk szybko wyszedł na prowadzenie 2:0, lecz Czech zdołał wyrównać na 3:3, by po chwili znów oddać podanie. Berlocq po raz kolejny miał przewagę breaka, lecz ją roztrwonił w gemie ósmym podejmując kilka złych decyzji w selekcji uderzeń.

Z każdą kolejną chwilą tenisista z Buenos Aires miał coraz więcej do powiedzenia na korcie. Mocarne uderzenia Berdycha nie wyrządzały już tyle krzywdy walecznemu Argentyńczykowi, dodatkowo Czech zaczął popełniać o wiele więcej błędów i odczuwał trudy spotkania.

Berlocq walczył jak lew i otrzymał za to nagrodę w postaci zwycięstwa w drugim secie. Coraz bardziej sfrustrowany Berdych w 11. gemie został przełamany, po czym reprezentant Albicelestes dopełnił dzieła przy własnym serwisie.

Set trzeci żywo przypominał to, co działo się na korcie w partii otwarcia, z tą różnicą, iż to Berlocq dzielił i rządził na placu gry. Argentyńczyk już w gemie otwarcia zanotował przełamanie, w trzecim Berdych oddał podanie popełniając podwójny błąd serwisowy przy break poincie, a w piątym Czech znów zagrał fatalnie przy własnym serwisie.

Berlocq prowadził 5:0, ale Berdycha stać było jeszcze na jeden zryw. Czech przełamał rywala, lecz w gemie siódmym po raz kolejny miał wielkie problemy z ustabilizowaniem własnego serwisu. Argentyńczyk wywalczył piłkę na przełamanie, będącą jednocześnie meczbolem, którą jednak rozstawiony z numerem pierwszym Berdych obronił, lecz przy drugiej ta sztuka już mu się nie powiodła.

Uszczęśliwiony Berlocq padł na kort. Zdobył swój drugi tytuł w trzecim finale w karierze i został piątym Argentyńczykiem w historii, po Juanie Martínie del Potro, Davidzie Nalbandianie, Juanie Ignacio Cheli i Gastonie Gaudio, który zdobył trofeum w międzynarodowych mistrzostwach Portugalii.

Natomiast Berdych rywalizował w swoim 22. finale i poniósł 13. porażkę w meczu o tytuł. Na pocieszenie reprezentant naszych południowych sąsiadów otrzymał premię finansową w wysokości 40 tys. euro oraz 150 punktów do rankingu ATP.

W finale gry podwójnej tytuł przypadł Santiago Gonzálezowi i Scottowi Lipsky'emu. Oznaczeni numerem trzecim Meksykanin i Amerykanin pokonali rozstawionych z "jedynką" Urugwajczyka Pablo Cuevasa i Hiszpana Davida Marrero 6:3, 3:6, 10-8.

Portugal Open, Oeiras (Portugalia)
ATP World Tour 250, kort ziemny, pula nagród 426,6 tys. euro
niedziela, 4 kwietnia

finał gry pojedynczej:

Carlos Berlocq (Argentyna) - Tomáš Berdych (Czechy, 1/WC) 0:6, 7:5, 6:1

finał gry podwójnej:

Santiago González (Meksyk, 3) / Scott Lipsky (USA, 3) - Pablo Cuevas (Urugwaj, 1) / David Marrero (Hiszpania, 1) 6:3, 3;6, 10-8

[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

[/b]

Komentarze (2)
Alk
4.05.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dobry mecz, świetnie posypał się Ptica. Odetchnąłem bo przy pierwszym secie nie wierzyłem w to co widziałem. Brawo! 
avatar
RvR
4.05.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Brawo Carlos! A modelka Berda prawie wyszła z meczu :)