- To był finał Wielkiego Szlema. Miałem swoje pragnienia, chciałem pokonać przeciwnika stojącego po drugiej stronie siatki. Jestem bardzo emocjonalnie reagującym tenisistą. Kort to arena walki, a ja jestem tam, by wygrać i pokazać swoje emocje - mówił po przegranym finale Rolanda Garrosa Novak Djoković.
[ad=rectangle]
Serb przegrał z Rafaelem Nadalem 6:3, 5:7, 2:6, 4:6 i Roland Garros wciąż pozostaje jedynym turniejem wielkoszlemowym, w którym nie ma w dorobku końcowego zwycięstwa. - Początek miałem bardzo dobry, ale w drugim secie straciłem serwis przy 5:6. W czwartym secie czułem się trochę lepiej, ale on skuteczniej rozgrywał najważniejsze punkty. Taki jest sport - oceniał przebieg meczu.
Belgradczyk przyznał, że w czasie gry zmagał się z kryzysem fizycznym. - W trzecim secie nie grałem dobrze i słabo poruszałem się po korcie. W tym czasie walczyłem z własnym organizmem. To oczywiście rozczarowujące dla mnie, ale życie toczy się dalej. To nie jest pierwsza czy ostatnia porażka w mojej karierze.
Djoković docenił klasę rywala, ale sam był mocno niezadowolony ze swojej gry. - Gra z Nadalem na korcie centralnym w Paryżu, gdzie przegrał tylko jeden mecz, to całkiem inny rodzaj wyzwania. Myślę, że mój forhend funkcjonował odpowiednio, ale mój bekhend po krosie nie był tak skuteczny, jak poprzednich meczach przeciwko niemu - analizował serbski tenisista, który przed niedzielnym finałem miał serię czterech wygranych meczów z rzędu z Nadalem, a ich łączny bilans wynosi 23-19 na korzyść Hiszpana.
- Jak już mówiłem, pokonanie Rafy na tym korcie nie jest niemożliwe, ale jest bardzo trudne - kontynuował wicelider rankingu ATP. - Wzloty i upadki w takim meczu są czymś normalnym. Kiedy gram z Rafą, nasze mecze zawsze są ekscytujące. Myślę, że tym razem było podobnie. Dziękuję kibicom za udzielone mi wsparcie.
- Cóż, może gdybym był leworęczny, wygrałbym ten turniej - zażartował na koniec popularny Nole.
[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
[/b]