Choć większość tenisistów jest już myślami przy rozpoczynającym się w niedzielę Rolandzie Garrosie i na paryskich kortach wykonuje ostatnie szlify formy, w sobotę Dominic Thiem i Leonardo Mayer koncentrowali się na wyłącznie na finale turnieju ATP w Nicei.
[ad=rectangle]
Od początku meczu o tytuł główni aktorzy sobotniego spektaklu znakomicie spisywali się przy własnych serwisach. W premierowej odsłonie problemy przy własnym podaniu miał jedynie Mayer, który w trzecim gemie oddalił aż sześć piłek na przełamanie. Decydujący o losach pierwszej partii tie break przyniósł mnóstwo emocji. Obaj szli łeb w łeb i bronili kolejnych szans rywala. Ostatecznie więcej zimnej krwi zachował Argentyńczyk i po obronie piłki setowej wykorzystał trzecią swoją szansę na skończenie seta, zagrywając cudowny bekhend po linii, i wygrał dodatkową rozgrywkę 9-7.
W drugim secie Thiem wyszedł z bardzo trudnej sytuacji. W siódmym gemie obronił dwa break pointy i utrzymał serwis. To właśnie do Austriaka należała końcówka tej partii. Wprawdzie w dziesiątym gemie nie wykorzystał on setbola, bowiem Mayer posłał wygrywający serwis, ale w 12. Argentyńczyk miał kłopoty z regularnością, jego zagrania lądowały daleko poza kortem i 21-latek z Wiener-Neustadt doprowadził do wyrównania.
Grę w partii trzeciej, jak w dwóch poprzednich, determinował serwis. Thiem przy własnym podaniu był bezbłędny, natomiast Mayer w czwartym gemie musiał obronić dwie piłki na przełamanie. Gdy po 12 gemach tablica wyników pokazała rezultat 6:6, stało się jasne, że o mistrzostwie w Nicei zadecyduje tie break finałowego seta.
W rozstrzygającej rozgrywce Mayer nie wytrzymał napięcia. W trzecim punkcie Argentyńczyk nie popisał się przy siatce i Thiem wywalczył przewagę mini breaka. Austriak objął prowadzenie 4-1, a po forhendowym błędzie przeciwnika podwyższył na 5-2.
Od pierwszego triumfu w karierze Thiema dzieliły zaledwie dwa wygrane punkty. Pierwszego wywalczył, wygrywając wspaniałą wymianę, a drugiego, wymuszając forhendową pomyłkę rywala. Po tej akcji uszczęśliwiony Austriak padł na kort, celebrując debiutanckie mistrzostwo w cyklu ATP World Tour.
W ciągu dwóch godzin i 48 minut gry Thiem zaserwował siedem asów (Mayer cztery), po trafionym pierwszym podaniu zdobył 82 proc. rozegranych punktów, ani razu nie został przełamany, a sam wykorzystał jednego z dziesięciu break pointów. Łącznie obaj tenisiści posłali po 44 zagrania kończące, ale Thiem popełnił 41 niewymuszonych błędów, natomiast Mayer o sześć więcej.
- To mój pierwszy tytuł, zapamiętam ten dzień na zawsze. Szkoda mi Leonardo, bo rozegraliśmy wspaniały mecz, ale zwycięzca może być tylko jeden. Dziękuję moim rodzicom, którzy są tutaj w Nicei, i wszystkim tym, którzy mnie wspierali - mówił uszczęśliwiony Thiem.
Tymczasem dla Mayera, który w II rundzie Rolanda Garrosa może zmierzyć się z Jerzym Janowiczem, był to trzeci finał w głównym cyklu w karierze i drugi przegrany. Jedyny tytuł wywalczył przed rokiem w Hamburgu.
Open de Nice Côte d'Azur, Nicea (Francja)
ATP World Tour 250, kort ziemny, pula nagród 439,4 tys. euro
sobota, 23 maja
finał gry pojedynczej:
Dominic Thiem (Austria) - Leonardo Mayer (Argentyna, 4) 6:7(8), 7:5, 7:6(2)
finał gry podwójnej:
Mate Pavić (Chorwacja) / Michael Venus (Nowa Zelandia) - Jean-Julien Rojer (Holandia, 1) / Horia Tecău (Rumunia, 1) 7:6(4), 2:6, 10-8
kazdy ma jakies priorytety w tenisie