Ubiegły sezon nie był zbyt udany dla Eugenie Bouchard. Kanadyjka nie obroniła większości punktów z 2014 roku i tym samym wypadła z czołowej "10" rankingu. Jednak już na początek nowego sezonu, w Shenzhen 21-latce z Montrealu udało jej się dojść do pierwszego ćwierćfinału od kilku miesięcy, a w zawodach w Hobart wciąż liczy się w walce o tytuł.
Wiary w Bouchard nie straciła 18-krotna zwyciężczyni turniejów wielkoszlemowych, Chris Evert i nie zamierza jej lekceważyć w zbliżającym się Australian Open.
- Oczywiście, że należy postrzegać ją jako możliwego czarnego konia turnieju - uważa Amerykanka. - Po tak fatalnym ubiegłym sezonie w jej wykonaniu teraz może być tylko lepiej - dodała.
Już podczas wrześniowego US Open wydawało się, że Kanadyjka powoli powraca do dawnej dyspozycji. Doszła do IV rundy, jednak musiała zrezygnować z walki o ćwierćfinał po niefortunnym upadku w szatni. Skutki tego nieszczęśliwego wypadku ciągnęły się za Bouchard do końca sezonu, uniemożliwiając jej wiele startów.
- Widać lekki progres. Z każdym meczem, nieważne czy zwycięskim czy przegranym, jej pewność siebie będzie się odbudowywać. Mam nadzieję, że uda jej się powrócić na dawne miejsce. - przyznała Evert.
- Jednak, jak pokazał przypadek Wiktorii Azarenki, nie zawsze wystarczy bardzo dobra gra. W stawce jest tyle świetnych zawodniczek i nie za każdym razem można liczyć na sprzyjające losowanie. Eugenie będzie bardzo ciężko. Jestem szczęśliwa i myślę, że cały tenisowy świat trzyma teraz za nią kciuki - powiedziała była liderka rankingu WTA.