Od czasu nawiązania współpracy w ubiegłorocznym turnieju w Indian Wells, Sania Mirza i Martina Hingis zdominowały rozgrywki kobiecego debla. Przegrały zaledwie siedem spotkań, z czego ostatnie w sierpniowych zawodach w Cincinnati. Od tamtego czasu Hinduska i Szwajcarka wygrały wszystkie 36 rozegranych starć.
- To niesamowite uczucie. Nie tylko nie przegrałyśmy od dawna żadnego meczu, ale sięgnęłyśmy po trzy tytuły wielkoszlemowe z rzędu. To dla takich rzeczy warto marzyć - wyznała Mirza po powrocie do kraju.
W obecnym sezonie duet hindusko-szwajcarski wygrał już trzy turnieje, na czele z zakończonym w niedzielę Australian Open.
- Rozpoczęłyśmy sezon doskonale. Teraz czeka mnie kilka dni odpoczynku, następnie zagram w Pucharze Federacji w Tajlandii i stamtąd później polecę do Sankt Petersburga - wyjaśniła Hinduska.
Współliderka rankingu WTA deblistek jest jednak świadoma tego, że seria nie będzie trwać wiecznie. - W sporcie nic ma nic pewnego. Wciąż musimy wychodzić na kort, dawać z siebie wszystko i grać najlepiej jak potrafimy. Na szczęście udaje nam się to już od kilku miesięcy i postaramy się aby ten stan trwał jeszcze dłużej. Oczywiście jesteśmy świadome tego, że każdy ponosi porażki i my też musimy kiedyś przegrać, ale zanim to nastąpi cieszymy się tym, co jest - przyznała 29-letnia Mirza.