WP SportoweFakty: Na początek pytanie o mecz I rundy. Premierowy set pojedynku z Paulą Kanią był bardzo wymagający. Co zmieniła pani w swojej grze, że kolejne dwa poszły już łatwiej?
Viktorija Golubić: Paula zagrała świetny pierwszy set. Cały czas zmieniała rytm wymian, przez co miałam dużo problemów z dostosowaniem mojej gry. Udało mi się to pod koniec pierwszej partii. Przy 6:5 miałam piłkę setową, której nie wykorzystałam, a w tie-breaku za bardzo się podpaliłam i chciałam skończyć punkt jak najszybciej. Wtedy pojawiły się błędy, a jej udało się zagrać swoje.
W zaledwie cztery dni musiała pani rozegrać cztery mecze. Jak kwalifikacje wpłynęły na pani grę?
- Pomogły mi znaleźć mój rytm i przyzwyczaić się do warunków. Mam już je trochę w nogach, ale ogólnie czuję się dobrze.
Niejedna tenisistka skarżyła się na warunki, a szczególnie na oświetlenie na korcie nr 1. Jakie jest pani zdanie?
- Szczerze to mam małe zastrzeżenia właśnie co do oświetlenia, które mi przeszkadzało. Zwłaszcza w eliminacjach, więc to pomogło mi w meczu z Paulą, dla której był to pierwszy pojedynek w turnieju. Jest tu bardzo gorąco, dodatkowo powietrze jest bardzo lepkie, więc do takich warunków trzeba się przyzwyczaić.
W zeszłym roku zagrała pani w meczu Pucharu Federacji w Zielonej Górze. Jaki wpływ miał ten występ na pani dalszą karierę? Czy można go nazwać przełomem?
- Oczywiście, że ten pojedynek bardzo mi pomógł. W zeszłym roku walczyłyśmy w I rundzie, teraz jesteśmy w półfinale. Bardzo chciałam zagrać w deblu i ten występ popchnął moją karierę w przód. Dał mi takiego pozytywnego kopa.
Jak na pani karierę wpłynęły sukcesy Timei Bacsinszky i Belindy Bencić?
- Grałyśmy razem właśnie w Pucharze Federacji i miało to bardzo duże znaczenie. Oprócz nich była tam też Martina [Hingis], więc przez tydzień miałam trzy świetne zawodniczki do wspólnych treningów i wymiany doświadczeń. Mamy bardzo dobry kontakt ze sobą i w każdej chwili możemy na siebie liczyć.
A co z mediami w Szwajcarii? Potrafią docenić mniejsze sukcesy, czy może bardziej skupiają tylko na Federerze i Wawrince?
- Nie jest łatwo. Roger jest fenomenalnym graczem i ustawił poprzeczkę bardzo wysoko. Czegokolwiek byśmy nie wygrali, zawsze w porównaniu z nim wypadniemy słabo. Teraz doszły sukcesy Timei i Belindy, więc w Szwajcarii znów tenis jest w centrum uwagi.
W lipcu do Gstaad zawitają rozgrywki WTA? Czy zamierza pani w nich wystąpić?
- Tak, oczywiście. To pierwsza edycja. Przez bardzo długi czas nie organizowaliśmy turnieju WTA, więc wręcz nie mogę się doczekać, żeby tam zagrać.
Dlaczego tak wielu szwajcarskich tenisistów decyduje się na jednoręczny bekhend?
- Każdy zadaje mi to pytanie. Myślę, że to po prostu przypadek i nie mam pojęcia, dlaczego tak wielu z nas zdecydowało się właśnie na grę jedną rękę. Sama do 11. roku życia grałam oburącz i na tę zmianę miały wpływ wyniki Rogera.
Rozmawiali Karolina Konstańczak i Kacper Kowalczyk