Viktorija Golubić: Czegokolwiek byśmy nie wygrali, w porównaniu z Rogerem zawsze wypadniemy słabo

Newspix / Michał Nowak
Newspix / Michał Nowak

Viktorija Golubić może być znana polskim kibicom z zeszłorocznego spotkania Pucharu Federacji w Zielonej Górze. Szwajcarka opowiada nie tylko o wpływie wspomnianego meczu na swoją karierę, ale również o Rogerze Federerze i jednoręcznym bekhendzie.

W tym artykule dowiesz się o:

WP SportoweFakty: Na początek pytanie o mecz I rundy. Premierowy set pojedynku z Paulą Kanią był bardzo wymagający. Co zmieniła pani w swojej grze, że kolejne dwa poszły już łatwiej?

Viktorija Golubić: Paula zagrała świetny pierwszy set. Cały czas zmieniała rytm wymian, przez co miałam dużo problemów z dostosowaniem mojej gry. Udało mi się to pod koniec pierwszej partii. Przy 6:5 miałam piłkę setową, której nie wykorzystałam, a w tie-breaku za bardzo się podpaliłam i chciałam skończyć punkt jak najszybciej. Wtedy pojawiły się błędy, a jej udało się zagrać swoje.

W zaledwie cztery dni musiała pani rozegrać cztery mecze. Jak kwalifikacje wpłynęły na pani grę?

- Pomogły mi znaleźć mój rytm i przyzwyczaić się do warunków. Mam już je trochę w nogach, ale ogólnie czuję się dobrze.

Niejedna tenisistka skarżyła się na warunki, a szczególnie na oświetlenie na korcie nr 1. Jakie jest pani zdanie?

- Szczerze to mam małe zastrzeżenia właśnie co do oświetlenia, które mi przeszkadzało. Zwłaszcza w eliminacjach, więc to pomogło mi w meczu z Paulą, dla której był to pierwszy pojedynek w turnieju. Jest tu bardzo gorąco, dodatkowo powietrze jest bardzo lepkie, więc do takich warunków trzeba się przyzwyczaić.

W zeszłym roku zagrała pani w meczu Pucharu Federacji w Zielonej Górze. Jaki wpływ miał ten występ na pani dalszą karierę? Czy można go nazwać przełomem?

- Oczywiście, że ten pojedynek bardzo mi pomógł. W zeszłym roku walczyłyśmy w I rundzie, teraz jesteśmy w półfinale. Bardzo chciałam zagrać w deblu i ten występ popchnął moją karierę w przód. Dał mi takiego pozytywnego kopa.

Jak na pani karierę wpłynęły sukcesy Timei Bacsinszky i Belindy Bencić?

- Grałyśmy razem właśnie w Pucharze Federacji i miało to bardzo duże znaczenie. Oprócz nich była tam też Martina [Hingis], więc przez tydzień miałam trzy świetne zawodniczki do wspólnych treningów i wymiany doświadczeń. Mamy bardzo dobry kontakt ze sobą i w każdej chwili możemy na siebie liczyć.

A co z mediami w Szwajcarii? Potrafią docenić mniejsze sukcesy, czy może bardziej skupiają tylko na Federerze i Wawrince?

- Nie jest łatwo. Roger jest fenomenalnym graczem i ustawił poprzeczkę bardzo wysoko. Czegokolwiek byśmy nie wygrali, zawsze w porównaniu z nim wypadniemy słabo. Teraz doszły sukcesy Timei i Belindy, więc w Szwajcarii znów tenis jest w centrum uwagi.

W lipcu do Gstaad zawitają rozgrywki WTA? Czy zamierza pani w nich wystąpić?

- Tak, oczywiście. To pierwsza edycja. Przez bardzo długi czas nie organizowaliśmy turnieju WTA, więc wręcz nie mogę się doczekać, żeby tam zagrać.

Dlaczego tak wielu szwajcarskich tenisistów decyduje się na jednoręczny bekhend?

- Każdy zadaje mi to pytanie. Myślę, że to po prostu przypadek i nie mam pojęcia, dlaczego tak wielu z nas zdecydowało się właśnie na grę jedną rękę. Sama do 11. roku życia grałam oburącz i na tę zmianę miały wpływ wyniki Rogera.

Rozmawiali Karolina Konstańczak i Kacper Kowalczyk

Źródło artykułu: