- Jo grał świetnie. To jeden z najlepszych na świecie specjalistów od gry na trawie. On znakomicie serwował, returnował i urozmaicał grę. Posłał także kilka świetnych minięć w pełnym biegu - mówił Andy Murray.
Dla Szkota było to 13. zwycięstwo z Jo-Wilfriedem Tsongą w 15. konfrontacji. W Wimbledonie zmierzyli się trzeci raz i po raz trzeci zwyciężył tenisista z Dunblane. - On jest wielkim facetem, który potężnie serwuje. Lubi dyktować warunki gry w wymianach. A ja nie mogłem dopuszczać, by to robił, bo wtedy zmuszał mnie do biegania - analizował reprezentant gospodarzy.
- Muszę oddać Jo, że we wspaniały sposób wrócił do tego pojedynku po przegraniu dwóch setów. On walczył i starał się do samego końca. Myślę, że był to świetny mecz - dodał.
Brytyjczyk przyznał, że w piątym secie pomogło mu wsparcie widowni. - W początek piątego seta włożyłem całą swoją energię. Na szczęście szybko wywalczyłem przełamanie i utrzymałem przewagę do samego końca. Obaj pokazaliśmy, że potrafi rozgrywać wielkie spotkania.
Wygrywając, Murray siódmy raz w karierze awansował do półfinału Wimbledonu, zrównując się pod tym względem ze swoim trenerem, Ivanem Lendlem. Gospodarze mają nadzieję, że ich tenisista powtórzy wyczyn z 2013 roku, kiedy to pierwszy i jak dotychczas jedyny raz w karierze wygrał londyński turniej.
W piątek Murraya czekać będzie półfinał tegorocznej edycji The Championships. Zmierzy się z Tomasem Berdychem, z którym ma bilans 8-6, ale nigdy nie rywalizował z Czechem na trawie. Ten pojedynek będzie mieć dodatkowy smaczek w postaci faktu, iż Lendl, nowy-stary trener Murraya, kilkanaście miesięcy temu odmówił dołączenia do sztabu szkoleniowego Berdycha.
- To po prostu kolejny przeciwnik na mojej drodze. Skupiam się tylko na nadchodzącym meczu, nie na innych sprawach - zaznaczył Brytyjczyk.
ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Jakub Rzeźniczak o słabej formie Legii Warszawa w sparingach. "Mamy swoje problemy"