US Open: genialny Andy Murray zdeklasował Grigora Dimitrowa. Szkot uzupełnił stawkę ćwierćfinalistów

Andy Murray uzupełnił stawkę ćwierćfinalistów wielkoszlemowego US Open 2016. W ostatnim meczu IV rundy Szkot nie dał szans Grigorowi Dimitrowowi, oddając Bułgarowi zaledwie pięć gemów.

Marcin Motyka
Marcin Motyka
PAP/EPA / JASON SZENES

Przed tym meczem języczkiem u wagi była osoba Daniela Vallverdu. Wenezuelczyk, przyjaciel Andy'ego Murraya i wieloletni członek jego sztabu szkoleniowego, od kilku tygodni jest trenerem Grigora Dimitrowa. Kto więc jak nie on - człowiek znający wszystkie tenisowe tajemnice Murraya mógł lepiej przygotować Bułgara do pojedynku z wiceliderem rankingu ATP w 1/8 finału US Open 2016.

I Dimitrow rozpoczął poniedziałkowy mecz bardzo dobrze. Był pozytywnie nastawiony, agresywny i znakomicie rozgrywał wymiany. Ale wszystko pękło jak bańka mydlana w czwartym gemie, kiedy przy break poincie Bułgar nieudolnie zasmeczował. Po chwili Murray wywalczył kolejne przełamanie i zwyciężył w inauguracyjnej odsłonie 6:1.

Murray, turniejowa "dwójka", grał na kosmicznym poziomie. Posyłał niewiarygodne uderzenia i wyprawiał cuda w obronie. Dimitrow, choć nie prezentował się źle, został całkowicie zdominowany. Bułgar miał problemy, by zdobyć w gemie choćby dwa punkty, i to nawet przy własnym podaniu. Aby wygrać jakąś wymianę, musiał wznosić się na wyżyny swoich umiejętności bądź liczyć na pomyłkę przeciwnika. Sęk w tym, że Murray był w poniedziałkową noc niemal bezbłędny.

Drugiego seta Murray wygrał 6:2. W następnym błyskawicznie objął prowadzenie 5:2. Mecz nie był porywającym widowiskiem, więc swoje trzy grosze do dramaturgii postanowiła dołożyć aura. Gdy 29-latek z Dunblane szykował się do zakończenia spotkania, nad Arthur Ashe Stadium zaczął padać deszcz.

Kilkuminutowa niespodziewana przerwa nie wybiła z rytmu Murraya. W ostatnim gemie Brytyjczyk łatwo wyszedł na 40-0, co oznaczało trzy piłki meczowe. Dwóch pierwszych nie wykorzystał, ale przy trzeciej pomógł mu rywal, posyłając forhend w aut.

Mecz trwał dwie godziny. W tym czasie Murray posłał dziewięć asów, jeden raz został przełamany, zagrał 28 uderzeń kończących, popełnił 23 niewymuszone błędy oraz łącznie zdobył 94 punkty, o 33 więcej od Dimitrowa. Bułgarowi z kolei zapisano dwa asy (oba w jego ostatnim gemie serwisowym), 13 winnerów i 43 pomyłki własne.

- Jestem zadowolony. Rozegrałem świetny mecz. Grałem dobrze taktycznie, a w ważnych momentach znakomicie serwowałem. Warunki były trudne. Wiał mocny wiatr, ale poradziłem sobie - mówił Murray, który, wygrywając w poniedziałek, podwyższył na 7-3 bilans bezpośrednich konfrontacji z Dimitrowem.

Dla Szkota to szósty w karierze awans do 1/4 finału US Open. W walce o półfinał, w środę, zmierzy się z Keiem Nishikorim, z którym jak dotychczas grał ośmiokrotnie, wygrywając siedem razy - To będzie trudny mecz. Kei uwielbia grać na twardych kortach. Przed dwoma laty był tu w finale. Niedawno pokonałem go w Rio i, aby znów zwyciężyć, będę musiał zagrać tak samo dobrze, jak wtedy - ocenił mistrz US Open z 2012 roku.

US Open, Nowy Jork (USA)
Wielki Szlem, kort twardy, pula nagród w singlu mężczyzn 18,162 mln dolarów
poniedziałek, 5 września

IV runda gry pojedynczej:

Andy Murray (Wielka Brytania, 2) - Grigor Dimitrow (Bułgaria, 22) 6:1, 6:2, 6:2

Program i wyniki turnieju mężczyzn

ZOBACZ WIDEO: Po Kazachstanie: Tomaszewski, Stokowiec i Majdan ocenili Polaków (źródło TVP)
Kto awansuje do półfinału US Open?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×