Finały ATP World Tour: Novak Djoković pierwszym półfinalistą. Milos Raonić bez sposobu na Serba

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / ANDY RAIN /
PAP/EPA / ANDY RAIN /
zdjęcie autora artykułu

Novak Djoković po raz ósmy z rzędu pokonał Milosa Raonicia na zawodowych kortach. We wtorkowym meczu Grupy B rozgrywanych w Londynie Finałów ATP World Tour Serb zwyciężył Kanadyjczyka 7:6(6), 7:6(5) i jako pierwszy awansował do półfinału.

W tym artykule dowiesz się o:

Milos Raonić będzie się długo zastanawiał, dlaczego we wtorek nie odniósł premierowego zwycięstwa nad aktualnym wiceliderem rankingu ATP. Starał się prowadzić wymiany i straszyć forhendem. Wywierał wielką presję na bardziej utytułowanym przeciwniku na returnie. Wreszcie skończył aż 42 piłki i popełnił 27 błędów, a mimo tego nie zdołał zabrać "Nole" nawet seta.

Novak Djoković ciągle nie jest w najwyższej dyspozycji i po raz kolejny w ostatnich tygodniach było to widać na korcie. Serb popełnił we wtorek dwa razy więcej błędów własnych, niż zanotował winnerów (22-11). Były numer jeden światowych list kilkakrotnie podał rękę Kanadyjczykowi, lecz ten nie skorzystał z wielkiej promocji i jego bilans spotkań z urodzonym w Belgradzie zawodnikiem to teraz 0-8 w meczach i 1-19 w setach.

Rozstawiony z "dwójką" Serb znów wolno wszedł w mecz. W pierwszym i trzecim gemie musiał w sumie bronić trzech break pointów. Raonić serwował poprawnie i dobrze grał na bekhend rywala, jednak kiedy nadszedł ten najważniejszy moment, nie wykorzystał swoich szans. W tie breaku Kanadyjczyk zmarnował przewagę mini breaka, a po drugiej zmianie stron sprezentował Djokoviciowi seta, popełniając podwójny błąd.

Drugą partię pięciokrotny triumfator turnieju Masters rozpoczął od przełamania, ale znów pozwolił reprezentantowi Kraju Klonowego Liścia powrócić do gry. W ósmym gemie uczynił to zresztą po raz drugi, a kilkanaście minut później Raonić miał przy stanie 6:5 setbola i wymianę, którą zwieńczył zepsutym forhendem. Kanadyjczyk był z jednej strony tak blisko, ale z drugiej tak daleko. Nie był w stanie postawić przysłowiowej kropki nad "i". W kolejnym tie breaku dwukrotnie miał przewagę mini breaka. Djoković do końca zachował jednak zimną krew i po 134 minutach to on zszedł z kortu jako zwycięzca.

Sytuacja w Grupie Ivana Lendla jest teraz jasna. Djoković dzięki dwóm zwycięstwom awansował już do półfinału z pierwszego miejsca, a ostatnią pozycję na pewno zajmie Gael Monfils. O drugą lokatę, premiowaną kwalifikacją do dalszej fazy, zagrają w czwartek o godz. 21:00 naszego czasu w Raonić i Dominic Thiem. Zwycięzca tego spotkania pozostanie w turnieju. Djoković natomiast w swoim ostatnim meczu grupowym zmierzy się z Monfilsem. Serb będzie chciał odnieść trzecią wygraną, ponieważ ciągle ma dużą szansę, aby znów zostać liderem rankingu ATP. Jeśli po raz piąty z rzędu sięgnie w Londynie po tytuł, to zakończy rok jako pierwsza rakieta globu.

Finały ATP World Tour, Londyn (Wielka Brytania) Tour Championships, kort twardy w hali, pula nagród 7,5 mln dolarów wtorek, 15 listopada

Grupa B (Ivan Lendl)

Novak Djoković (Serbia, 2) - Milos Raonić (Kanada, 4) 7:6(6), 7:6(5)

Wyniki i tabele Finałów ATP World Tour

ZOBACZ WIDEO Nawałka: Wyznaczyliśmy nowe granice możliwości (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu:
Czy Novak Djoković zakończy grupowe zmagania z kompletem zwycięstw?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (25)
avatar
marzami
15.11.2016
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Nerwów i emocji dużo, ale na szczęście Djoko pokonał Milosa....w bólach, ale pokonał:) BRAWO [b] Novak Djokovic [/b] Ps. Komentator na relacji mówił, że Raonic nie wejdzie do półfinału, a tu pi Czytaj całość
avatar
woj Mirmiła
15.11.2016
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Brawo Dżoker :) Większe doświadczenie pomogło zażegnać niebezpieczeństwo w tajbrekach i wygrać w 2-ch setach, co pozwoliło zaoszczędzić siły przed ostatnim meczem grupowym i przed półfinałem.  
ֆzαкαLucћ
15.11.2016
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Gratki dla Djoko :) Po profesorsku tajował ;) Ciekawie będzie między Dominikiem a Rao...fifty fifty :) Jutro Japoniec przećwiczy Andyego ;)