Tomasz Wiktorowski pierwszy raz Agnieszkę Radwańską zobaczył na korcie, kiedy miała 14 lat. Dwa lata później, kiedy był trenerem Karoliny Kosińskiej, jego podopieczna mierzyła się właśnie z krakowianką. Udało jej się wygrać, choć łatwo nie było.
To wtedy tenisistki zaproponowały mu przydomek "trener Budda", bo przez cały mecz siedział z założonymi rękami i nie okazywał emocji. Często tak było również w kolejnych latach, z mimiki Tomasza Wiktorowskiego trudno było coś wyczytać.
Na koniec kariery Agnieszki Radwańskiej w pewnym sensie był przygotowany, bo tenisistka miała trzy opcje na przyszłość. - Pierwsza to normalne rozpoczęcie treningów i przygotowywanie się do wylotu w styczniu na Antypody. Druga to zamrożenie rankingu i powrót do gry wiosną, chociaż raczej nie na część sezonu rozgrywaną na ziemi. Lepszym pomysłem byłaby trawa - tłumaczył trener w rozmowie z Hubertem Zdankiewiczem z "Polska The Times".
Pierwsza opcja została odrzucona już w październiku. - Obie pozostałe były równie prawdopodobne, więc nie mogę powiedzieć, że byłem zaskoczony, bo brałem pod uwagę taki scenariusz. Choć ostateczną decyzję Agnieszka podjęła sama - dodał.
Wiktorowski ma żal do tych, którzy uważają, że jego podopiecznej "nie chciało się" grać dla kraju. - Oczywiście ta łatka została Agnieszce przyklejona tak mocno, że wszystkich nie da się przekonać. Nie mam co do tego złudzeń. Dociekliwych odsyłam jednak do Wikipedii. Niech sprawdzą ile rozegrała dla nas spotkań w Fed Cupie. I to czasem w miejscach, w których nikt z własnej woli grać w tenisa by nie pojechał. Zagrała mecz niedługo po operacji dłoni, która zmusiła ją do wcześniejszego zakończenia sezonu. Kolejny zaczynała ostrożnie i na Fed Cup miała nie jechać, ale kontuzja wyeliminowała w ostatniej chwili Ulę. Więc do Izraela Aga poleciała za siostrę, choć była to ryzykowna decyzja - przypomniał.
Teraz współtwórca sukcesów Radwańskiej odpocznie od trenowania. Razem z Marcinem Matkowskim założył fundację "J.W. Tennis Support Foundation", która razem ze sponsorem tytularnym będzie wspierać młodych tenisistów. - Negocjujemy przejęcie challengera ATP i ściągnięcie go do Warszawy. W tej sprawie byliśmy ostatnio z Marcinem w Londynie. W przyszłości chcielibyśmy przekształcić go w turniej ATP 250 - dodał.
ZOBACZ WIDEO Roberto Carlos w Warszawie w nowej roli. Sędziował zawody we freestyle'u