Su-Wei Hsieh świetne otwarcie sezonu dodało skrzydeł. W Miami po raz pierwszy doszła do ćwierćfinału turnieju WTA Premier Mandatory w singlu. Po drodze wyeliminowała liderkę rankingu Naomi Osakę i inną wielkoszlemową mistrzynię, Karolinę Woźniacką. - To jest niesamowite, kiedy nie idzie ci najlepiej na treningach, wychodzisz na kort i zapominasz o tym, notujesz kilka dobrych meczów i wygrywasz je. Jestem wdzięczna mojemu sztabowi. Wykonują świetną pracę, przygotowując mnie do meczów - powiedziała dla wtatennis.com Tajwanka, która w poniedziałek awansuje w rankingu z 27. na 24. miejsce. Najwyżej była notowana na 23. pozycji.
Hsieh miała wielką szansę na półfinał. Prowadziła 4:0, a później 5:3 w trzecim secie z Anett Kontaveit, ale ostatecznie przegrała 6:3, 2:6, 5:7. - Czasem, gdy wysoko prowadzisz, stajesz się zbyt zrelaksowana i nie uderzasz piłki tak mocno, jak wcześniej - mówiła Tajwanka, nawiązując też do starcia z Naomi Osaką w III rundzie Australian Open. Wtedy prowadziła z Japonką 7:5, 4:1 i ostatecznie przegrała 7:5, 4:6, 1:6.
- Miałam lekko naciągnięty mięsień, ale nie chciałam korzystać z interwencji fizjoterapeuty. To była tylko drobna rzecz. Uważałam, że dalej mogę próbować walczyć. Kontaveit naprawdę świetnie spisała się wracając z 0:4, bo ja cały czas grałam dobrze. Anett wykonała znakomitą pracę, aby się zemścić, więc następnym razem muszę być ostrożna! - stwierdziła była liderka rankingu deblowego.
Zobacz także: Simona Halep przetrwała kryzys w meczu z Qiang Wang. Drugi półfinał Rumunki na Florydzie
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Sporo wolnych miejsc na PGE Narodowym. Ceny biletów na mecze kadry zbyt wysokie?
W Miami Hsieh doszła do największego singlowego ćwierćfinału. Wcześniej zanotowała świetny występ w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. - W Dubaju osiągnęłam pierwszy półfinał turnieju rangi Premier 5 i zdobyłam najwięcej punktów w moim życiu! Było ich 350, tak sądzę, więc jestem bardzo zadowolona z tego, co tam zrobiłam. Kiedy przyjechałam do USA miałam coś do obrony, ale pomyślałam, że jeśli nie wypadnę dobrze, dalej będę miała te 350 punktów! I to bardzo pomogło - mówiła uśmiechnięta 33-letnia Tajwanka.
Hsieh odpocznie teraz i zajmie się wszelkimi dolegliwościami fizycznymi. Sezon na kortach ziemnych rozpocznie pod koniec kwietnia w Stuttgarcie, gdzie zadebiutuje w turnieju głównym. W dwóch poprzednich sezonach nie przeszła kwalifikacji. Na tej nawierzchni nie radziła sobie zbyt dobrze. W Rolandzie Garrosie zagrała osiem razy i sześć z nich zakończyła na I rundzie. W Madrycie w głównej drabince wystąpiła raz i odpadła po pierwszym meczu (2013). W Rzymie w dwóch startach (2013, 2018) wygrała jedno spotkanie. Najlepszy rezultat Tajwanki na mączce to półfinał w Rabacie z 2018 roku.
Czytaj także: Barty po raz pierwszy pokonała Kvitovą. Australijka zadebiutuje w Top 10 rankingu
W 2017 roku Hsieh doszła do III rundy Rolanda Garrosa. Po drodze odprawiła Johannę Kontę, ówczesną ósmą rakietę globu. W deblu Tajwanka triumfowała w Paryżu pięć lat temu w parze z Shuai Peng. - Myślę, że problem polegał na tym, że musiałam zagrać kilka turniejów, aby poczuć korty ziemne. Wtedy mój nastrój się poprawia, ponieważ czasem mamy do czynienia z innym rytmem. Zdarza się, że gra jest dość szybka, a innym razem wolna. Jednak nagle wygrywasz dwa lub trzy mecze i czujesz to. Nigdy nie wiesz, co się wydarzy. Będę pozytywnie nastawiona! - powiedziała Hsieh, która w swoim dorobku ma trzy singlowe tytuły w głównym cyklu (Kuala Lumpur i Kanton 2012, Hiroszima 2018).