W półfinale turnieju ATP w Miami John Isner pokonał 7:6(3), 7:6(4) Felixa Augera-Aliassime'a, mimo że w obu setach przegrywał 4:5 ze stratą przełamania. - Dotarłem do zwycięstwa nieco inną drogą. Mój przeciwnik dwa razy serwował po zwycięstwo w partii, lecz kiedy odrabiałem straty, czułem się bardzo pewny i wiedziałem, że jeśli to utrzymam, w tie breakach będę miał szansę na wygrane - mówił, cytowany przez portal atpworldtour.com.
Tym samym Amerykanin zagra o obronę tytułu w Miami, choć przed startem turnieju niewielu, w tym on sam, wierzyło w taki scenariusz. - Przed turniejem powiedziałem, że obrona tytułu nie jest moim zamiarem. Ale teraz jestem od niej o jeden mecz, więc mam nadzieję, że będę mógł zjeść te słowa.
Dla Isnera będzie to piąty w karierze finał rangi ATP Masters 1000. Wygrał tylko jeden, przed 12 miesiącami w Miami. W 2012 roku w Indian Wells, w 2013 w Cincinnati i w 2016 w Paryżu przegrywał decydujące spotkania. - Podchodzę do tego na zasadzie: "Naprawdę nie ma żadnej presji". I nie myślę o obronie punktów - podkreślił.
ZOBACZ WIDEO Bundesliga: Bayern Monachium traci punkty. Gol Lewandowskiego ratuje remis! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Zobacz także - Felix Auger-Aliassime żałuje zmarnowanych szans. "To było tak, jakbym złapał wirusa"
W finale, w niedzielę (początek o godz. 19:00 czasu polskiego), 33-latek z Greensboro zmierzy się z Rogerem Federerem. Ze Szwajcarem wygrał dwa z siedmiu dotychczas rozegranych meczów, ale w ich ostatnim pojedynku, w 2015 roku w Paryżu, był górą.
- Osobiście wierzę, że mogę wygrać każdy turniej, w którym biorę udział, bo wiem, jak bardzo potrafię być niszczycielski dla rywali z powodu tego, jak dobrze potrafię serwować. Dlatego nie dziwię się, że ponownie jestem tutaj w finale - dodał.