WTA Nanchang: Urszula Radwańska w finale kwalifikacji. Do wykonania jeden krok

Getty Images / Lachlan Cunningham / Na zdjęciu: Urszula Radwańska
Getty Images / Lachlan Cunningham / Na zdjęciu: Urszula Radwańska

Urszula Radwańska awansowała w sobotę do decydującej fazy kwalifikacji zawodów WTA International na kortach twardych w chińskim Nanchangu.

W dwustopniowych eliminacjach do turnieju Jiangxi Open 2019 Urszula Radwańska (WTA 286) została rozstawiona z numerem szóstym. Jej pierwszą rywalką była Alexa Guarachi (WTA 695). Chilijka sporadycznie gra singla. Bardziej znana jest z występów w deblu, ponieważ zajmuje miejsce w Top 100 i startuje w imprezach głównego cyklu. W rozgrywanym obecnie w Nowym Jorku wielkoszlemowym US Open 2019 dotarła razem z Bernardą Perą do 1/8 finału.

Radwańska była faworytką meczu z Guarachi, ale nie uniknęła problemów. Po dobrym początku doszło od stanu 2:2 do sześciu z rzędu przełamań. Chilijka podawała nawet w 10. gemie po seta, lecz nie zdołała zamknąć premierowej odsłony. Potem był tie break, w którym krakowianka uzyskała dwa mini przełamania i oddała rywalce zaledwie dwa punkty.

W drugiej partii Polka szybko wywalczyła przełamanie, ale przegrała dwa kolejne gemy. Od tego momentu nie dała już Guarachi żadnych szans. Przełamania w piątym i siódmym gemie załatwiły sprawę. Po 93 minutach nasza tenisistka wykorzystała pierwszą piłkę meczową i wygrała ostatecznie 7:6(2), 6:2.

Urszula Radwańska jest o krok od awansu do głównej drabinki turnieju WTA International w chińskim Nanchangu. W niedzielę jej przeciwniczką w finale eliminacji będzie oznaczona "10" Kazaszka Anna Danilina (WTA 355).

Jiangxi Open, Nanchang (Chiny)
WTA International, kort twardy, pula nagród 250 tys. dolarów
sobota, 7 września

I runda eliminacji gry pojedynczej:

Urszula Radwańska (Polska, 6) - Alexa Guarachi (Chile) 7:6(2), 6:2

Zobacz także:
Danił Miedwiediew pewny gry w Finałach ATP World Tour
US Open: Juan Sebastian Cabal i Robert Farah mistrzami debla

ZOBACZ WIDEO Eliminacje Euro 2020. Krystian Bielik o swoim debiucie. "Był słodko-gorzki. Nie liczyłem na 90 minut"

Komentarze (0)