WTA Finals: Ashleigh Barty awansowała do półfinału. Trwa zła seria Petry Kvitovej

PAP/EPA / ALEX PLAVEVSKI / Na zdjęciu: Ashleigh Barty
PAP/EPA / ALEX PLAVEVSKI / Na zdjęciu: Ashleigh Barty

Ashleigh Barty pokonała Petrę Kvitovą i awansowała do półfinału WTA Finals 2019 w Shenzhen. Dla Czeszki to siódmy z rzędu przegrany mecz w Mistrzostwach WTA.

Przed ostatnią kolejką w grupie czerwonej Mistrzostw WTA wszystkie tenisistki zachowały szanse na półfinał. Ashleigh Barty zmierzyła się z Petrą Kvitovą, z którą w tym roku wygrała w Miami i Pekinie. Czeszka w Masters ma serię siedmiu z rzędu przegranych meczów, rozpoczętą cztery lata temu w finale, w którym uległa Agnieszce Radwańskiej. W czwartek w Shenzhen Barty pokonała Kvitovą 6:4, 6:2 i wywalczyła awans do półfinału.

W trzecim gemie I seta Kvitova obroniła dwa break pointy świetnymi serwisami, ale w piątym oddała podanie nieudanym wolejem. Czeszka była rozregulowana, miała problemy z utrzymywaniem piłki w korcie. Jednak Barty również nie była ostoją stabilności. Liderce rankingu zdarzały się proste błędy w ataku, ale urozmaiconą obroną (sporo slajsów i zmian kierunków) osłabiała siłę rażenia rywalki. Australijka do końca utrzymała przewagę przełamania, choć nie bez problemów. W szóstym gemie odparła trzy break pointy, a w ósmym jednego. Kvitova od 0-30 zdobyła cztery punkty i poprawiła wynik na 4:5. Set dobiegł końca, gdy Czeszka nie zmieściła returnu w korcie.

W pierwszym gemie II seta Kvitova odparła dwa break pointy, ale przy trzecim w grze przy siatce sprytniejsza była Barty i przełamanie stało się faktem. Zagubiona Czeszka spieszyła się i popełniała coraz więcej błędów. W trzecim gemie oddała podanie psując woleja. Tymczasem Australijka nie popełniała już prostych błędów. Regularna, świetnie wykorzystująca geometrię kortu i bardzo dobrze serwująca liderka rankingu od 0-30 zdobyła cztery punkty i wyszła na 4:0. Australijka bez problemów utrzymała przewagę dwóch przełamań. W ósmym gemie Kvitova obroniła dwie piłki meczowe, ale trzecią liderka rankingu wykorzystała wygrywającym serwisem.

Zobacz także - Znamy składy na finał Pucharu Federacji. Ashleigh Barty poprowadzi Australijki 

ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Dramatyczne sceny na mistrzostwach świata. Artur Mikołajczewski: Dałem z siebie więcej niż mogłem

W trwającym 88 minut meczu Barty zaserwowała sześć asów i zdobyła 35 z 44 punktów przy swoim pierwszym podaniu. Obroniła cztery break pointy, a sama uzyskała trzy przełamania. Australijce naliczono 23 kończące uderzenia i 18 niewymuszonych błędów. Kvitova miała 21 piłek wygranych bezpośrednio i 31 pomyłek. Bilans spotkań tych tenisistek to teraz 4-3 dla Czeszki.

Kvitova ostatnie zwycięstwo w Mistrzostwach WTA odniosła w 2015 roku, gdy w półfinale pokonała Marię Szarapową. W ubiegłym sezonie w Singapurze doznała trzech porażek. Tym razem w Shenzhen również nie wygrała meczu. W niedzielę uległa Naomi Osace, a we wtorek nie dała rady Belindzie Bencić. Oba spotkania przegrała po trzysetowych bojach. W 2011 roku w debiucie w Mistrzostwach WTA Czeszka zdobyła tytuł. Wygrała wówczas wszystkie pięć spotkań.

Barty po raz pierwszy uczestniczy w WTA Finals w grze pojedynczej. Fazę grupową zakończyła z bilansem meczów 2-1. Australijka w Rolandzie Garrosie 2019 święciła premierowy wielkoszlemowy tytuł w singlu. W październiku ubiegłego roku była notowana na 19. miejscu w rankingu, a teraz jest pewna pozycji liderki na koniec sezonu 2019.

Pokonując Kvitovą Barty zapewniła sobie awans do półfinału z pierwszego miejsca w grupie czerwonej. Drugą półfinalistką została Belinda Bencić. Szwajcarka zdobyła pięć gemów z rzędu od stanu 3:5 w meczu z Kiki Bertens i Holenderka skreczowała z powodu choroby wirusowej.

WTA Finals, Shenzhen (Chiny)
Tour Championships, kort twardy w hali, pula nagród 14 mln dolarów
czwartek, 31 października

Grupa Czerwona:

Ashleigh Barty (Australia, 1) - Petra Kvitova (Czechy, 6) 6:4, 6:2

Wyniki i tabele WTA Finals

Komentarze (3)
agi12
31.10.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Gratulacje dla Ash. Dobrze, że ten sezon już się kończy, bo nie chcę takiej Petry oglądać i nawet nie mówię tu o jej grze. Od początku meczu zupełnie bez wiary, energii, bez żadnych emocji. Nie Czytaj całość