W lipcu 2018 roku Leonie Küng sprawiła sporą niespodziankę. Dotarła do finału juniorskiej edycji Wimbledonu, w którym lepsza od niej okazała się Iga Świątek. Władze szwajcarskiego związku tenisowego zapewniły jej wówczas wszelką pomóc w rozwoju kariery. Zawodniczka z Szafuzy szybko dostała dziką kartę do turnieju WTA, ale nie podbiła rodzimej mączki w Gstaad.
Minął ponad rok, a Kueng nie odnosiła na światowych kortach godnych uwagi rezultatów. Młoda tenisistka awansowała co prawda do czwartej setki światowej klasyfikacji, ale liczyła na znacznie więcej. Wiosną 2019 roku pojawiły się informacje, że zachorowała na mononukleozę. Do tego w jej organizmie wykryto bakterie borrelii. Teraz 19-latka cieszy się, że nie musiała zakończyć kariery.
- Czuję się znacznie lepiej. Musiałam bardzo mocno słuchać swojego ciała. Nawet przy najmniejszym wysiłku podczas gry w tenisa natychmiast się zatrzymywałam. Dużo spałam i starałam się odzyskać jak najwięcej sił. Jestem szczęśliwa, że nie musiałam całkowicie zaprzestać gry w tenisa i stawałam się coraz lepsza - powiedziała rozmowie z portalem Blick.
Kueng cierpiała pod względem fizycznym i mentalnym, ale pokonała wszystkie schorzenia. W grudniu wygrała pierwszy w 2019 roku turniej ITF i została mistrzynią kraju. Teraz chce odrobić stracony czas i pójść dalej. - Mam nadzieję, że pozostanę zdrowa i nadal będę pracować nad swoją kondycją i tenisem. Celem na przyszły rok jest zakwalifikowanie się do turnieju Wielkiego Szlema - wyznała Szwajcarka.
Zobacz także:
Boje Agnieszki Radwańskiej z Petrą Kvitovą wyróżnione przez WTA
Rafael Nadal porównał się z Rogerem Federerem
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz-gapa! Stał jak wryty, a rywal sprytnie go załatwił