ATP Cup: obiecujący debiut Kacpra Żuka. Polak zaskoczył Marina Cilicia

Getty Images / Mark Metcalfe / Na zdjęciu: Kacper Żuk
Getty Images / Mark Metcalfe / Na zdjęciu: Kacper Żuk

Kacper Żuk nie przestraszył się mistrza US Open 2014 w swoim debiucie w głównym cyklu. W poniedziałkowym meczu rozgrywanego w Sydney turnieju ATP Cup polski tenisista był o krok od zabrania seta utytułowanemu Chorwatowi.

W tym artykule dowiesz się o:

Notowany na 448. miejscu w rankingu ATP Kacper Żuk zastąpił na drugiej rakiecie Kamila Majchrzaka, który w sobotę nabawił się urazu. Tenisista z Nowego Dworu Mazowieckiego zmierzył się z klasyfikowanym na 38. pozycji Marinem Ciliciem. Chorwat ma na koncie triumf w US Open 2014 oraz finał Wimbledonu 2017 i Australian Open 2018. Dwa lata temu zajmował trzecią lokatę.

Żuk zaczął odnosić godne uwagi rezultaty w futuresach jako zawodnik Warsaw Sports Group. Miał w planach studiowanie na uczelni w USA, ale kapitan Marcin Matkowski zdecydował się powołać go na pierwszą edycję ATP Cup. 20-latek od początku był nominowany do roli rezerwowego, jednak kontuzja Majchrzaka otworzyła przed nim szansę na debiut w tourze.

Tenisista z Nowego Dworu Mazowieckiego nie przestraszył się faworyzowanego przeciwnika. Na początku seta nie ustępował rywalowi w wymianach i korzystał z pomyłek doświadczonego Chorwata. Polak jako pierwszy wypracował break pointa, ale Cilić nie oddał serwisu i z trudem wygrał gema na 2:1.

ZOBACZ WIDEO: Robert Lewandowski: Przyszedłem z uśmiechem na twarzy, nie myśląc, które miejsce zajmę

W drugiej fazie premierowej odsłony były trzeci tenisista świata szukał przełamania, które dałoby mu zwycięstwo. Nie udało się w ósmym gemie, ale po zmianie stron pojawiły się trzy piłki setowe. Żuk wykazał się wówczas wielką odpornością psychiczną. Pierwszego setbola skasował po długiej wymianie. Dwa kolejne obronił wygrywającymi serwisami.

Polak pokazał pazur również w tie breaku. Pierwszy punkt wywalczył po VAR-ze, gdy zdecydował się sprawdzić, czy rywal miał czas na reakcję przy piłce stycznej z linią. Potem Żuk przetrwał napór Cilicia i wygrał ze stanu 1:3 cztery kolejne punkty. Po świetnym serwisie miał setbola, ale Chorwat nie dał się zaskoczyć. Po zmianie stron to rywal miał czwartą okazję, lecz nasz tenisista odpowiedział... skrótem. Potem oddalił jeszcze piątą piłkę setową, ale przy szóstej był już bezradny po mocnym forhendzie Chorwata.

Wywalczona z wielkim trudem wygrana w pierwszym secie uskrzydliła mistrza US Open 2014. W gemie otwierającym drugą partię 31-latek uruchomił forhend i szybko wypracował trzy break pointy. Polak nie wytrzymał wówczas ciśnienia i popełnił podwójny błąd. Po raz pierwszy i jedyny w całym pojedynku stracił serwis.

Mimo tego niepowodzenia Żuk nie poddawał się. W czwartym gemie wypracował trzy break pointy, lecz przeciwnik uratował podanie. Teraz znów w opałach znalazł się nasz reprezentant. Jednak w piątym gemie ponownie pokazał mocną głowę, gdy bronił sześciu break pointów. Nie dał się również przełamać w siódmym gemie, dlatego Chorwat musiał zakończyć spotkanie przy własnym podaniu.

Cilić wygrał ostatecznie po ponad dwóch godzinach 7:6(8), 6:4 i zapewnił Chorwacji prowadzenie w meczu z Polską. W drugim singlowym spotkaniu Hubert Hurkacz rozgromił Bornę Coricia (więcej tutaj).

Chorwacja - Polska 1:0, Ken Rosewall Arena, Sydney (Australia), kort twardy
Puchar ATP, Grupa E
poniedziałek, 6 stycznia

Gra 1.: Marin Cilić - Kacper Żuk 7:6(8), 6:4
Gra 2.: Borna Corić - Hubert Hurkacz
Gra 3.: Ivan Dodig / Nikola Mektić - Hubert Hurkacz / Łukasz Kubot

Czytaj także:
Shenzhen: Magda Linette znów pokonana przez Shuai Zhang
Auckland: Serena Williams kontra Swietłana Kuzniecowa

Komentarze (4)
avatar
xPetardax
6.01.2020
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
Pamiętacie słowa "Mały Żuczek pięknie zaczyna" z IO w Pjongczangu? To samo można powiedzieć i tutaj. Co prawda przegrał, ale w dobrym stylu. 
avatar
Dariusz Ceglarek
6.01.2020
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Śmiało można podsumować ten mecz: Kacper Żuk vs Marin Cilić = bardzo wyrównana walka. Brawa dla młodego Polaka