W poniedziałek Maria Sakkari odniosła życiowy sukces. W IV rundzie Roland Garros 2021 wygrała 6:1, 6:3 z Sofią Kenin i awansowała do pierwszego w karierze wielkoszlemowego ćwierćfinału.
- Przed meczem byłam zestresowana - wyjawiła, cytowana przez oficjalną stronę internetową turnieju. - Czułam nerwy, ponieważ chciałam wygrać. Ale z drugiej strony - powiedziałam sobie: "Idź tam i po prostu ciesz się".
Sukces Greczynki może być zaskoczeniem, bo przed imprezą w Paryżu nie imponowała formą. Pomogło jej kilka dni bez tenisa po występie w Rzymie, gdzie odpadła w II rundzie. - Po Rzymie miałam dość tenisa i zrobiłam sobie pięć dni wolnego. Udałam się na wyspę i nic nie robiłam. Potem wysłałam wiadomość do trenera: "Jestem gotowa, by wrócić na kort".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szalona końcówka meczu WNBA. Rzut rozpaczy i... zwycięstwo!
Sakkari podkreśliła, że w Paryżu nie wywiera na siebie dodatkowej presji. - Naprawdę dobrze się bawię. To najważniejsza rzecz. Lubię spędzać czas na korcie i nie torturuję się przebywaniem na placu gry.
25-latka z Aten została pierwszą w dziejach zawodowego tenisa Greczynką w 1/4 finału turnieju wielkoszlemowego. - Wiele razy potykałam się w III rundzie. To była dla mnie przeszkoda. Chciałam przełamać klątwę i dostać się do IV rundy. Teraz jestem podekscytowana, że po raz pierwszy wystąpię w ćwierćfinale - wyjawiła.
I choć teraz Sakkari zmierzy się z broniącą tytułu i niepokonaną w Rolandzie Garrosie od 11 meczów Igą Świątek, chce osiągnąć jeszcze więcej. - Wiedziałam, że ten ćwierćfinał nadejdzie. Nie wiedziałam tylko kiedy. Myślę, że w tym roku gram dobrze i nie rozumiem, dlaczego nie miałabym iść dalej - zaznaczyła.
Mecz Świątek z Sakkari odbędzie się w środę.