Sprawa serbskiej megagwiazdy tenisa od środy jest jedną z najgłośniejszych w świecie sportu. Djoković, dziewięciokrotny triumfator Australian Open, przeciwnik szczepień, po przylocie do Australii został zatrzymany na lotnisku w Melbourne. Jego wizę unieważniono, a następnie przewieziono go do rządowego hotelu w Carlton na przedmieściach miasta.
- Pod hotelem demonstrowali kibice Djokovicia, choć szczerze mówiąc nie wiem, co chcieli zademonstrować. Australijska minister spraw wewnętrznych Karen Andrews powiedziała, że jeżeli Novak chce wyjechać, może to zrobić w każdej chwili. Nikt go nie trzyma na siłę. On jednak nie chce opuścić Australii, liczy na swoich prawników i czeka do sprawy sądowej. A sprawa rozpocznie się w poniedziałek o 10 rano - tłumaczy Ewa Łuczak, mama Petera Luczaka, byłego tenisisty, a obecnie trenera sklasyfikowanego na 75. miejscu w rankingu ATP Jordana Thompsona.
Na rozprawie adwokaci Serba będą się domagać obalenia decyzji o unieważnieniu wizy ich klienta, co umożliwi mu wjazd do Australii i grę w pierwszym w tym sezonie wielkoszlemowym turnieju.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: solówka a la Messi! Mijał rywali jak tyczki
"Zasady to zasady"
Dlaczego wizę unieważniono? Obecnie australijskie przepisy zezwalają na wjazd do kraju tylko osobom, które otrzymały wizę i przyjęły co najmniej dwie dawki szczepienia na koronawirusa. Djoković nie przyjął ani jednej. Miał jednak specjalne zezwolenie na przylot do Australii od organizatorów wielkoszlemowego turnieju, określane jako "medyczny wyjątek". Zgodę na taki wyjątek musiały wyrazić dwa niezależne panele medycznych ekspertów, w tym jeden powołany przez departament zdrowia stanu Wiktoria.
Gdy jednak Djoković przyleciał do Melbourne, australijscy celnicy uznali, że dowody na zasadność przyznanego mu wyjątku są niewystarczające. W związku z tym obowiązują go takie same przepisy, jak wszystkich.
- Przyznajemy wiele wiz. Jeśli ją otrzymasz i jesteś podwójnie zaszczepiony, jesteś u nas mile widziany. Jednak jeśli się nie zaszczepiłeś, nie jesteś australijskim obywatelem ani rezydentem, nie możesz przyjechać - mówił premier Australii Scott Morrison, który w sprawie anulowania wizy dziewięciokrotnego triumfatora Australian Open odgrywa bardzo istotną rolę.
- Myślę, że jeśli Morrison postawił tak duży opór, Djoković nie zostanie wpuszczony. Premier publicznie podkreśla, że zasady to zasady - mówi Łuczak. Dodaje, że zdecydowana większość Australijczyków jest podobnego zdania. - Tutaj jest tak, że jeśli wprowadza się jakieś przepisy, ludzie je bardzo szanują i ich przestrzegają. Wiele osób było w szoku, że Djoković w ogóle dostał medyczny wyjątek. Uważano, że to niewłaściwe i niesprawiedliwe.
Mieszkająca w Australii Polka dodaje, że obecnie każda osoba, która tam przylatuje, jest bardzo dokładnie sprawdzana, i to przede wszystkim pod kątem dokumentów związanych z koronawirusem.
- Mój syn niedawno wrócił z zagranicy i powiedział, że na lotnisku paszport i zawartość walizki nie są tak istotne, jak "papiery" covidowe. W jego przypadku sprawdzenie ich zajęło godzinę. Dokumenty Djokovicia też na pewno szczegółowo przeanalizowano, uznano, że nie ma tego, co potrzebne, i dlatego anulowano jego wizę.
Na finał sprawy dziewięciokrotnego triumfatora Australian Open trzeba poczekać jeszcze kilka dni. Zdaniem Ewy Łuczak, nawet jeśli zakończy się ona pomyślnie dla Serba, tenisowi kibice mogą chcieć mu pokazać, że tym razem nie jest w Melbourne mile widziany. - Wśród osób zainteresowanych tenisem, w którym się obracam, mówi się, że "Nole" może być w czasie swoich meczów wygwizdywany.
Chorują dziesiątki tysięcy, na szczęście są zaszczepieni
Sprawa Djokovicia jest teraz w Australii szczególnie głośna, ponieważ od początku stycznia notuje się tam duży wzrost zachorowań na koronawirusa. Bardziej zaraźliwy od poprzednich wariant omikron spowodował, że liczba zachorowań, która do połowy grudnia rzadko przekraczała dwa tysiące dziennie, 6 stycznia wzrosła do rekordowych 72 tysięcy. Na szczęście dzięki wysokiemu wyszczepieniu australijskiej populacji, przypadków śmiertelnych jest bardzo niewiele.
- U nas w stanie Wiktoria jest 93,3 podwójnie zaszczepionych, a bardzo dużo ludzi jest nawet po trzeciej dawce. I dlatego, mimo że jest dużo zachorowań, w piątek 23 tysiące, ludzie nie umierają. Przechodzą COVID bezobjawowo, albo jak lekkie przeziębienie. Nie muszą być hospitalizowani. A nawet jak ktoś trafi do szpitala, to ma tam świetne warunki i doskonałą opiekę. W porównaniu z tym, co jest w Polsce, różnica na korzyść Australii jest bardzo duża - podkreśla nasza rozmówczyni.
- Smutne jest to, że wśród niezaszczepionych sporą część stanowią mieszkający tutaj Polacy - dodaje. - Moja serdeczna przyjaciółka nie chce się szczepić, przez co musiała zrezygnować z pracy. Mój mąż grał w siatkówkę ze swoimi polskimi kolegami, ale przestali się spotykać, bo z całej ekipy zaszczepiły się tylko trzy osoby.
Chcesz wejść na mecz? Pokaż, że przyjąłeś dwie dawki
Choć liczba zakażeń rośnie, australijskie władze stanowe nie wprowadzają lockdownów. - Wcześniej mieliśmy ich w Melbourne aż sześć, najdłuższy na trzy i pół miesiąca. Najtrudniejsze było wtedy ograniczenie możliwości przemieszczania się. Nie wolno było pojechać dalej, niż pięć kilometrów od miejsca zamieszkania. A w Australii odległości są duże, pięć kilometrów to tyle, co nic.
- Teraz wszystko już od dawna jest otwarte. Tylko, że dla zaszczepionych. Jak idziemy na korty, teraz chodzimy codziennie oglądać turniej Melbourne Summer Set, za każdym razem musimy przed wejściem uruchomić w telefonie specjalną aplikację, która pokazuje, że jesteśmy podwójnie zaszczepieni. Jak pokażemy dowód, możemy przejść przez bramkę. Jeśli takiego dowodu nie masz, nie wchodzisz. Wracasz do domu.
Czytaj także:
Tenisistka zatrzymana. Już nie tylko Djoković ma problem
Przerwał milczenie. Novak Djoković zamieścił wpis