W tym artykule dowiesz się o:
"Skorzystała z błędu"
Amerykańskie media podkreślają, że Iga Świątek wykorzystała błąd, którego nie sprawdził sędzia. "Iga Świątek korzystała z niesprawdzonego przez sędziego prowadzącego podwójnego odbicia, co dało jej kluczową przewagę w pierwszym secie" - czytamy na stronie ESPN. Po tej akcji Polka przełamała rywalkę i objęła prowadzenie 4:3. Więcej gemów Jessica Pegula na inauguracje nie ugrała.
Dziennikarze zwrócili również uwagę, że Świątek jest już blisko serii Sereny Williams. Polka potrzebuje jeszcze jednego zwycięstwa, aby móc pochwalić się tym samym wyczynem co Amerykanka.
"Deja vu"
Świątek drugi rok z rzędu dotarła do ćwierćfinału Roland Garrosa. Wtedy Polka broniła tytułu zdobytego w 2020. Na jej drodze stanęła jednak Maria Sakkari, która wygrała 6:4, 6:4 i przerwała wtedy passę 10. zwycięstw z rzędu tenisistki z Raszyna.
"Przed ćwierćfinałowym starciem z Jessicą Pegulą, Iga Świątek z pewnością doświadczyła tego, co Francuzi i Beyonce nazywa deja vu. Zaledwie rok temu była na tym samym etapie w Roland Garros, faworytką do wygrania turnieju i przed rozpoczęciem wspinaczki, aby w pewnym dniu być jak jej idol Rafael Nadal. Mecz z Marią Sakkari to przekreślił i zakończył zwycięską passę 10-meczową Świątek" - pisze portal tennis.com.
Dalej czytamy, że młoda Polka wróciła do Paryża z jasnym celem zdobycia drugiego tytułu. Teraz ponownie zagrała w ćwierćfinale i to przy jeszcze większej passie, 32. zwycięstw i nie dała się dodatkowej presji. Pokonała demony z zeszłorocznego rozczarowania i awansowała do drugiego półfinału Wielkiego Szlema z rzędu.
ZOBACZ WIDEO: Maciej Kawulski zdradza, kiedy może dojść do walki Pudzianowski - Chalidow
"Walczyć można, ale łatwo nie jest"
Z Igą Świątek można powalczyć, co pokazał mecz z Qinwen Zheng. Chinka zdołała urwać Polce seta, ale na więcej w tym spotkaniu nie było jej stać. W środę tenisistka z Raszyna w starciu z Jessicą Pegulą straciła co prawda tylko pięć gemów, ale Amerykanka pokazała się z dobrej strony. "Ze Świątek można rywalizować na równi, co pokazał mecz 4. rundy z Qinwen Zheng, ale dalej nie jest to łatwe. Polka pokonała w środę Jessicę Pegulę i wygrała swój 33. mecz z rzędu. Pokonanie Amerykanki zajęło jej 89 minut. Świątek była luźna i agresywna, prezentując się znacznie lepiej niż w poniedziałek z Zheng" - czytamy w relacji pomeczowej na stronie ca.sports.yahoo.
Amerykański portal podkreśla, że od ostatniej porażki Świątek minęło 105 dni. Jej passę spróbuje teraz przerwać Daria Kasatkina, jednak ostatnie trzy bezpośrednie spotkania wygrała Polka.
"Nerwy ją napędzają"
Głośno o błędzie sędziego piszą także dziennikarze Eurosportu. Nie wiadomo jednak, czy po poprawnej decyzji spotkanie potoczyłoby się lepiej dla Peguli. Czytamy również o pomeczowej wypowiedzi Świątek, która spotkania z Amerykanką nie zaliczy do łatwego. "Świątek [przyp. red.] przyznała się jednak do zdenerwowania po meczu z 11. na świecie Pegulą, ale dodała, że nerwy pomagają jej się napędzać".