[tag=46873]
Karolina Koszewska[/tag] już niebawem wystartuje podczas igrzysk olimpijskich w Tokio 2020. Polska pięściarka pojechała do Japonii po bardzo długiej i wyboistej drodze kwalifikacji olimpijskiej. Wydawało się, że po niedanym turnieju w Paryżu, będzie musiała pożegnać się z jednym z największych marzeń swojego życia. Na całe szczęście ogłoszono, że otrzymała bilet olimpijski dzięki światowemu rankingowi.
- Przez ostatnie pięć lat było dużo wzlotów, upadków i chciałam już przerwać karierę. Czułam, że chyba już mój czas minął. Potem pomyślałam sobie: a co jeśli na starość będę żałowała, że nie wytrzymałam do końca? Wytrzymałam i jadę na igrzyska! - powiedziała w rozmowie z serwisem internetowym TVP Sport.
Tuż przed Igrzyskami Europejskimi w 2019 roku w Mińsku Koszewska przeżyła rodzinny dramat. Zmarła jej mama. Kiedy czuwała nad jej łóżkiem w szpitalu, koleżanki i koledzy z reprezentacji składali przysięgę olimpijską. Ona nie. Już myślała, że nie wystartuje.
ZOBACZ WIDEO: To będą gorące igrzyska! Sofia Ennaoui zdradza jak przygotować się na starty w upalne dni
Kiedy ukochana mama zmarła zawodniczka stanęła przed dylematem: zostać na pogrzebie czy lecieć do Mińska na igrzyska. To nie była łatwa decyzja. Zdecydowała się lecieć. - Mama zawsze wspierała moją pasję do boksu, pomagała mi zarówno mentalnie, jak i finansowo, bardzo mi kibicowała. Myślę, że chciałaby, bym pojechała - wspomniała Koszewska.
Pięściarka poleciała do Mińska i... Zdobyła złoto! Ten medal był o tyle ważny w perspektywie walki o Tokio, że dał zawodniczce mnóstwo punktów rankingowych. Punktów, dzięki którym wywalczyła bilet na IO. Igrzyska, które miały się odbyć w 2020 roku, ale ze względu na pandemię koronawirusa zostały przeniesione na rok 2021.
Zawodniczka z Warszawy będzie reprezentowała Polskę w Tokio w kategorii do 69 kg. Cel na Tokio? Sama mówi o powtórzeniu sukcesu z Mińska - czyli wywalczeniu złota!