W sięgającej 1896 roku historii igrzysk tylko trzy razy zdarzyło się, aby mistrzem olimpijskim w sprincie został zawodnik spoza Ameryki Północnej i Karaibów został mistrzem olimpijskim.
W 1924 roku najlepszy był Brytyjczyk Harold Abrahams. W Rzymie (1960) wygrał Armin Hary z NRD, a 20 lat później, pod nieobecność wielu zachodnich państw, Brytyjczyk Allan Wells.
Do niezwykłej sytacji doszło podczas finału sprintu w Tokio. Od połowy dystansu stało się jasne, że walkę o złoto stoczą Lamont Jacobs i Fred Kerley. Szybszy był jednak Włoch i to on wywalczył złoto.
ZOBACZ WIDEO: Zmiana składu sztafety przed finałem dała złoty medal? "Słabsi zawodnicy zostali wymienieni na szybszych"
Jacobs uzyskał czas 9,80 s, co jednocześnie jest nowym rekordem Europy. Zaraz po przekroczeniu linii mety Włoch utonął w objęciach swojego rodaka Gianmarco Tamberiego, który został mistrzem olimpijskim w skoku wzwyż.
Lamont Marcell Jacobs najszybszy na 100 metrów
— Eurosport Polska (@Eurosport_PL) August 1, 2021
ZŁOTY MEDAL
REKORD EUROPY
Każdy moment #Tokyo2020 na żywo i bez reklam w Eurosporcie w https://t.co/1ySwqsWDRE https://t.co/t5ELr4GhiU#HomeOfTheOlympics #IgrzyskaOlimpijskie #Athletics pic.twitter.com/1Kc5RqNi17
Polacy nie brali udziału w tej konkurencji. Tym samym ostatnim Biało-Czerwonym, który wystąpił w finale sprintu, pozostaje Marian Woronin - siódmy w Moskwie (1980).
Czytaj także:
- Polacy mieli świetny pomysł. Zagrozili im dyskwalifikacją
- Paweł Fajdek chce przełamać niemoc