W niedzielę za pośrednictwem swojego instagramowego konta ultramaratończyk Robert Karaś opublikował specjalne wideo. Podczas nagrania poinformował, że w pobranej po zawodach Brasil Ultra Tri próbce wykryto u niego śladowe ilości dopingu. Później wyszło na jaw, że to drostanolon oraz meldonium, czyli środki zakazane przez Światową Agencję Antydopingową.
W sieci natychmiast rozpętała się burza, a podkręcały to wszystko pokrętne tłumaczenia 34-latka. Triathlonista wyznał, że zażył niedozwolone substancje w trakcie przygotowań do lutowej walki w Fame MMA, a osoba polecająca mu te "wspomagacze", miała go zapewnić, że po kilku dobach w jego organizmie nie będzie po tym śladu.
Dość powiedzieć, że cała sprawa zrobiła się bardzo medialna. W poniedziałek Robert Karaś wystąpił w programie "Hejt Park", który prowadził Tomasz Smokowski z "Kanału Sportowego". Sportowiec poddał się także badaniu wariografem, którego wynik opublikował w mediach społecznościowych.
ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #4. Anna Kiełbasińska walczy nie tylko z rywalkami. "Od dwóch lat jestem na lekach"
Za każdym razem podkreślał też, że nie wziął dopingu, żeby dodać sobie mocy przy triathlonach na dystansie ultra. Do afery z Robertem Karasiem w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego" odniosła się wielokrotna medalistka w stoku o tyczce - Monika Pyrek. Lekkoatletka nie gryzła się w język.
- Widać, że targają nim skrajne emocje. Najpierw mówił, że jest niewinny i nie stosował a na następny dzień, że jednak stosował i wiedział, że to coś nielegalnego. To ewidentny dowód, że świadomie brał doping. Jeżeli jesteś sportowcem, to stosujesz przepisy antydopingowe przez 24 godziny na dobę. (...) Nie może być czegoś takiego, że jednego dnia jesteś czysty, a drugiego nie - powiedziała w rozmowie z Markiem Wawrzynowskim.
Jak zatem walczyć z dopingiem w zawodowym sporcie? Monika Pyrek nie ma w tej sprawie wątpliwości. Uznana lekkoatletka jest zdania, że jedynie odpowiedzialność karna przemówi do wyobraźni sportowców, którzy decydują się sięgać po niedozwolone substancje.
- Jeżeli nawet kara zawieszenia dwu czy czteroletnia, lub dożywotnie wykluczenie ze sportu, nie powstrzymuje od stosowania dopingu. to pozostaje tylko odpowiedzialność karna. Do momentu, gdy nie będzie zagrożenia pozbawienia wolności, doping będzie zawsze stosowany. Dopóki jednak nie będzie poważniejszych konsekwencji, zawsze będziemy się z tym szarpać - zakończyła wątek.
Monika Pyrek twierdzi, że tłumaczenia Roberta Karasia są niedorzeczne. Przypomnijmy, że triathlonista zarzekał się, że środek, który przyjął, w żaden sposób nie pomógł mu w jego koronnej dyscyplinie. - Tego typu tłumaczenia są niepoważne - nie kryła swojego oburzenia wielokrotna medalistka.
Warto dodać, że Robert Karaś żalił się też, iż przez wypowiedzi szefa POLADA Michała Rynkowskiego... stracił sponsorów. - Robienie z siebie ofiary w tej sytuacji, gdy jak sam przyznaje, świadomie stosował doping, jest kompletnie niezrozumiałe. Przecież POLADA i WADA walczą z dopingiem po to, żeby sport był piękny i czysty - oceniła Monika Pyrek.
Przypomnijmy, że w tej ostatniej kwestii głos na łamach WP SportoweFakty zabrał Michał Rynkowski (---> WIĘCEJ TUTAJ).
Czytaj także:
Włodarczyk zabrała głos po wpadce Karasia. Emocjonalny wpis
Stanowisko Fame MMA w sprawie Roberta Karasia. "Nie zmieniamy naszego podejścia"