- Początek tej zimy był dla mnie wyjątkowo kiepski. Pierwszy śnieg w fińskim Rovaniemi to właściwie tragedia, a później nie było nawet możliwości treningu. Pojechałem w sumie bez skoków na Alpen Cup, na którym moje wyniki pozostawiam bez komentarza. Dalej było nieco lepiej - trochę treningów, kolejne starty w niezbyt prestiżowych zawodach, a rezultaty niezbyt satysfakcjonujące. Myślę, że dopiero teraz trochę coś się ruszyło.
- Cieszę się z tego, że dostałem szanse startu w Pucharze Świata, a jak się potem okazało w całym FIS Team Tour. Na pewno najlepiej będę wspominał skoki na mamucie, gdyż miałem tam swój debiut i poprawiłem znacznie swój rekord życiowy, a wyniki naprawdę były w Oberstdorfie poprawne. Później niestety znowu wszystko się zacięło i zarówno skoki w Klingenthal jak i w Willingen były słabe. Jeśli chodzi natomiast o atmosferę, to w stu procentach na „Muehlenkopfschanze” była niesamowita. Świętować sukcesu Małysza nie było kiedy, bo Adam zaraz po zawodach wrócił do Polski, a my oczywiście zostaliśmy dalej w Niemczech. - dodał syn fizjoterapeuty naszej kadry Rafała Kota.
Młody mieszkaniec Zakopanego wierzy w wyjątkowo udane starty biało-czerwonych w Vancouver, a do najgroźniejszych przeciwników "Orła z Wisły" zalicza całą drużynę Alexandra Pointnera oraz dwóch doświadczonych sportowców. Nie wyklucza jednak, że na obiektach w Whistler nie zabraknie sensacyjnych rozstrzygnięć.
- Bardzo chciałbym, żeby przywieźli ich jak najwięcej, ale różnie może się to wszystko potoczyć. Igrzyska to igrzyska i zawsze jakaś niespodzianka może się zdarzyć - jak na przykład Simon Amman w Salt Lake City. Ja jednak mam nadzieję, iż Justyna jest strasznie silna i przywiezie sporo krążków, a jeśli chodzi o Adama, to będzie z pewnością niezwykle silna konkurencja, ale widać, że u niego forma przyszła w odpowiednim momencie i ufam, że wypali właśnie w Vancouver. A wiemy o tym, że jak u niego forma wypali, to nikt nie ma z nim żadnych szans. Poza tym myślę, iż Tomasz Sikora zrobi nam miłą niespodziankę i stanie przynajmniej raz na podium. Tak więc optymistycznie, ale i realnie zakładam, że zdobędziemy... sześć medali.
-Sądziłem, że forma u Gregora Schlierenzauera nieco spadła, ale chyba się myliłem (śmiech). On i Simon są nieobliczalni - mogą wygrać wszystko, ale też i nie utrzymać presji. Jest wielu potencjalnych kandydatów do medali takich jak Ahonen, „Morgi”, a teraz jeszcze Jacobsen super skacze…. Uważam jednak, iż będzie jakiś czarny koń, o którym nikt teraz nawet nie myśli..
20-letni podopieczny Adama Celeja nie ma konkretnych planów na najbliższy okres.
-Dokładnie nie wiem. Skakać, trenować i poprawiać błędy. Nie wiem, gdzie wystartuje i w jakich zawodach. Chcę po prostu dobrze skakać i bawić się tym - czerpać radość z coraz lepszych wyników. - zakończył Kot.