Złoto w biegu na dochodzenie dla Bjoerna Ferry, Tomasz Sikora osiemnasty

Bjoern Ferry odniósł we wtorek największy sukces w karierze zwyciężając w biegu na dochodzenie w Whistler. Szwed ruszał na trasę jako ósmy, jednak znakomite strzelanie pozwoliło mu odrobić stratę do rywali i wygrać. Tomasz Sikora startował z odległej pozycji, jednak dobrze pobiegł i mimo trzech karnych rund ukończył konkurencję jako osiemnasty.

Daniel Ludwiński
Daniel Ludwiński
Końcowa pozycja Tomasza Sikory nie oddaje w pełni jego występu, który wbrew pozorom nie był zły. Nasz zawodnik mimo trzech karnych rund przesunął się z dwudziestego dziewiątego miejsca zajmowanego po sprincie na osiemnastą lokatę, mając czwarty czas biegu spośród wszystkich sześćdziesięciu uczestników. Tym większa więc szkoda, że w sprincie rywalizował w fatalnych warunkach atmosferycznych, które uniemożliwiły mu równorzędną walkę z rywalami. We wtorek Polak pokazał, że biegowo jest w dobrej dyspozycji. Mimo tej poprawy przed Sikorą wciąż niepewne kolejne dni. Wszystko przez to, że zgodnie z zasadami przeprowadzania biegu masowego, konkurencji w której broni on drugiej pozycji z Turynu, biorą w nim udział medaliści z Vancouver, czołówka z klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, a także ci, którzy w Kanadzie zajęli w poszczególnych startach wysokie, choć nie medalowe miejsca. Sikora jak na razie nie spełnia żadnego z warunków, w związku z czym musi bardzo dobrze zaprezentować się w biegu indywidualnym na dwadzieścia kilometrów. Najdłuższa konkurencja będzie więc dla Polaka kluczową. Walka o medale we wtorkowym biegu na dochodzenie dostarczyła kibicom wielu emocji. Jako pierwszy na trasę ruszył niespodziewany mistrz olimpijski w sprincie Vincent Jay. Francuz nie biegł szczególnie dobrze, jednak dzięki bezbłędnemu strzelaniu uciekał rywalom. Jay pomylił się dopiero na trzecim strzelaniu, co wykorzystał bezbłędny Bjoern Ferry i dogonił lidera. W ostatniej próbie obydwaj zaliczyli po jednej karnej rundzie, jednak Szwed był zdecydowanie szybszy na trasie niż zmęczony Jay i łatwo oderwał się od niego zapewniając sobie tym samym złoto. W dotychczasowej karierze Ferry tylko dwukrotnie zwyciężał w zawodach Pucharu Świata. Co ciekawe, każdorazowo miało to miejsce w Anterselvie i to właśnie w biegach na dochodzenie. W Whistler doświadczony Szwed znakomicie strzelał już w sprincie, jednak złe warunki sprawiły, że był w nim dopiero ósmy. We wtorek ponownie był niemalże bezbłędny (tylko jedna karna runda w trakcie ostatniego strzelania) i tym razem już nic nie przeszkodziło mu w odniesieniu zwycięstwa. Za jego plecami rozegrała się tymczasem interesująca walka o srebro. Wspomniany Vincent Jay całkowicie osłabł zmęczony ucieczką na dystansie 12,5 kilometra i łatwo dał się wyprzedzić Christophowi Summannowi. Tuż przed metą do młodego Francuza bardzo zbliżył się jeszcze drugi z Austriaków Simon Eder, jednak do pokonania Jaya zabrakło mu 100-200 metrów. Przez długi czas piękny pościg perfekcyjnie wychodził Ole Einarowi Bjoerndalenowi. Biathlonista wszech czasów ruszał z końca drugiej dziesiątki, jednak na pierwszych trzech strzelaniach był bezbłędny i przesunął się na czwartą pozycję. Gdy już miał atakować podium i medal, pomylił się na koniec dwukrotnie i spadł ostatecznie na siódme miejsce. Król biathlonu wciąż pozostaje więc w Vancouver bez medalu. Wyniki biegu na dochodzenie

M Zawodnik Kraj Kary Czas
1 Bjoern Ferry Szwecja 1 33:38,4
2 Christoph Sumann Austria 2 +16,5
3 Vincent Jay Francja 2 +28,2
4 Simon Eder Austria 3 +31,0
5 Michael Greis Niemcy 1 +51,2
6 Iwan Czerezow Rosja 2 +51,2
7 Ole Einar Bjoerndalen Norwegia 2 +51,4
8 Emil Hegle Svendsen Norwegia 4 +52,0
9 Klemen Bauer Słowenia 5 +55,4
10 Siergiej Sedniew Ukraina 0 +1:11,6
18 Tomasz Sikora Polska 3 +1:35,9

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×