Do Małysza dzwonił prezydent

Po srebrnym medalu Adama Małysza w Vancouver, nad Wisłą powoli wraca małyszomania. Polski skoczek na razie odcina się od tego, nie czyta doniesień medialnych, a ze światem kontaktuje się smsami. Nie odebrał nawet telefonu od prezydenta.

Małysz nie świętował zdobycia upragnionego medalu. - Zawodnicy nie szaleli. Wypiliśmy po lampce szampana. Ja z przyzwyczajenia wstałem o szóstej, poszedłem na śniadanie, a później obejrzałem jakiś filmik. Wybraliśmy się też na zakupy, ale się nie udały. W sklepach nie ma nic ciekawego - powiedział polski skoczek w rozmowie z Przeglądem Sportowym.

Orzeł z Wisły stara się również unikać wiadomości o sobie. - Nawet nie wiem co się dzieje. Mamy internet, ale raczej nie czytam. Dzwonił prezydent. Pewnie chciał złożyć gratulacje, ale akurat byliśmy na obiedzie. Poza tym dostaje głównie smsy. Wszyscy wiedzą, że jestem za granicą i naciąganie mnie na koszty też nie byłoby fair - przyznał.

Więcej w Przeglądzie Sportowym.

Komentarze (0)