Norwegowie od początku nie zgadzali się z decyzją jury pozwalającą Justynie Kowalczyk zachować medal i już kilka godzin po biegu łączonej zapowiedzieli, że najprawdopodobniej złożą do FIS wniosek o dyskwalifikację Polki. W przypadku ukarania naszej zawodniczki brązowy medal olimpijski otrzymałaby wówczas Kristin Stoermer Steira. - Mamy 72 godziny. Musimy się zastanowić co zrobić - mówił trener Egil Kristiansen. Decyzja nie została jeszcze podjęta, jednak już wkrótce będzie wiadomo, co w tej sprawie uczynią Norwegowie.
- Poprosiliśmy telewizję NRK o udostępnienie zdjęć i rozważamy w dalszym ciągu złożenie odwołania. Postanowiliśmy, że podamy do publicznej wiadomości czy zgłaszamy protest, czy też z niego rezygnujemy, na konferencji prasowej, która odbędzie się w niedzielę o ósmej rano. Bardzo wiele zależy od samej Kristin Steiry, której decyzja będzie miała istotny wpływ na to jak postąpimy - powiedział Ago Skinstad, szef norweskiej reprezentacji. Między Kanadą a Polską jest dziewięć godzin różnicy czasu, w związku z czym w chwili rozpoczęcia konferencji u nas będzie godzina siedemnasta.
Wbrew pojawiającym się w mediach pierwszym informacjom Norwegowie tuż po zawodach nie złożyli żadnego wniosku o dyskwalifikację Polki - wówczas nad ukaraniem Polki zastanawiało się jury, które samo zauważyło jej błąd, zresztą jako jedyne. Skandynawowie o przedwczesnym zastosowaniu techniki łyżwowej przez Kowalczyk dowiedzieli się już po upłynięciu czasu pozwalającego na składanie oficjalnych protestów, w związku z czym teraz mogą odwołać się już nie do znajdującego się w Whistler jury, a jedynie do wyżej postawionych organów FIS.