Biało-Czerwone (Agnieszka Kobus-Zawojska, Marta Wieliczko, Maria Springwald, Zillmann) do medalu straciły półtorej sekundy. Na zawodach w Lucernie najszybsze były Niemki, które wyprzedziły Holenderki i Ukrainki.
Kamil Kołsut: Mistrzynie świata zajęły na mistrzostwach Europy czwarte miejsce. Co się stało?
Katarzyna Zillmann (wioślarka): Nie wiem. Same jesteśmy zdziwione, bo nic na taki wynik nie wskazywało: ani treningi, ani wynik przedbiegu. Broniłyśmy złota, więc to niespodzianka. I trochę szpikulec wbity w bok.
ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Czy w kadrze panuje rozluźnienie? "Jak wiem, że jest zgrupowanie reprezentacji, to nie biorę ślubu"
To był wasz pierwszy start w sezonie, odpuściłyście Puchar Świata w Płowdiwie.
Podjęłyśmy taką decyzję, bo chciałyśmy się lepiej przygotować do mistrzostw Europy. To był nasz pierwszy finał od blisko pół roku, od pamiętnych mistrzostw świata. Może wyszedł brak rytmu startowego, może dały o sobie znać stres czy panika. Na pewno taka wpadka nie powinna się nam zdarzyć. Pamiętajmy jednak, że to dopiero początek startów, najważniejszą imprezą są sierpniowe mistrzostwa świata w Linzu. Rok temu w tym momencie sezonu też nie byłyśmy w topowej formie.
Sukcesy polskich osad na PŚ w Płowdiwie -->
Porażka czasem może pomóc.
Kubeł zimnej wody nigdy nikomu nie zaszkodził. Ten wynik na pewno nas nie załamie, nie będzie negatywnym bodźcem, nie wywoła paniki. Wiemy, na co nas stać i wiemy, że to nie była nasza jazda, to nie byłyśmy my. To jest wioślarstwo, tak działa praca w osadzie. Jeśli się dobrze razem nie złapiemy, to możemy wypruć flaki, a łódka i tak nie będzie płynąć, tylko skończy się męczarnią.
Pewnie zejdzie też presja, będzie lżej.
Może z nas zejdzie, a u innych się pojawi. Pamiętajmy jednak, że my wcale nie jesteśmy dominatorkami. Poprzedni rok trochę zmienił optykę. Mistrzostwa Europy i świata były w terminarzu blisko siebie, jako dwie ostatnie imprezy sezonu. Byłyśmy rozkręcone i "dokręcone". Wygrałyśmy najważniejsze starty, a przecież podczas Pucharów Świata nie było seryjnych zwycięstw.
Teraz wracacie do Wałcza?
Już w środę wieczorem! Mamy trzy miesiące do głównego startu, z czego w domu spędzimy może w sumie dwa tygodnie. Powoli się jednak rozpędzamy. Ja jestem już głodna kolejnego startu!
Agnieszka Kobus-Zawojska: Kiedy mamy siebie dość -->
Pierwsze Puchary Świata pokazały jakieś zmiany w czołówce? Pojawili się nowi rywale?
Na razie jest za wcześnie, żeby o tym mówić. Generalnie najlepsze osady z ubiegłego roku teraz raczej nie dominowały. Wszyscy powtarzają, że to moment, kiedy nie powinno się być na wysokich obrotach. Dwa lata temu Niemki też zdobyły mistrzostwo Europy, a na mistrzostwach świata były czwarte. Najważniejszy jest sierpień.
Zwłaszcza przyszłego roku.
No to zdecydowanie! Wiadomo, co jest celem sportowego życia. Na samą myśl o igrzyskach już zacieram ręce.
Autor na Twitterze: