"Milik też jest z Polski!". Mistrz świata zareagował na nazwisko Szczęsnego

Materiały prasowe / Monster Media / Vaclav Duska / Getty Images / Emmanuele Ciancaglini / Na zdjęciu: Francesco Bagnaia, w kółku Wojciech Szczęsny i Arkadiusz Milik
Materiały prasowe / Monster Media / Vaclav Duska / Getty Images / Emmanuele Ciancaglini / Na zdjęciu: Francesco Bagnaia, w kółku Wojciech Szczęsny i Arkadiusz Milik

Po zdobyciu mistrzostwa świata miał okazję odwiedzić piłkarzy Juventusu. Widział w akcji Wojciecha Szczęsnego i nazywa go "wielkim bramkarzem". Choć urodził się w Turynie, postawił na motocykle. Francesco Bagnaia tłumaczy nam, skąd ten wybór.

- Jestem dziennikarzem z Polski. Kraj Wojtka Szczęsnego... - w ten sposób przedstawiam się Francesco Bagnai, który wchodzi mi w słowo. - Wielki bramkarz - mówi. - I Milik też jest z Polski! - dodaje. Dwukrotny mistrz świata MotoGP urodził się w Turynie, prywatnie jest fanem Juventusu, a po zdobyciu tytułu mistrzowskiego był witany na Allianz Stadium gromkimi owacjami.

Motocykle wygrały z piłką nożną

Dlaczego Włoch dorastający na meczach Alessandro Del Piero czy Zinedine'a Zidane'a w barwach Juve nie postawił na futbol? - Próbowałem grać w piłkę, gdy byłem mały, ale krzyczałem, jak miałem to robić! Tak naprawdę nie wychodziło mi uprawianie żadnego innego sportu poza motocyklem. Turyn żył meczami Juventusu, ale dorastałem, oglądając wyścigi Valentino Rossiego. Były dostępne we włoskiej telewizji w każdą niedzielę. Dlatego dla mnie czymś normalnym stało się MotoGP, a nie futbol, tenis czy koszykówka - tłumaczy zawodnik ze stajni Monster Energy.

ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica nie kryje się z wiarą w Boga. "Kiedyś mocno chroniłem temat religii"

Bagnaia na bieżąco śledzi poczynania "Starej Damy". - Świetnie zaczęli ten sezon, ale potem... - przyznaje. Drużyna prowadzona przez Igora Tudora zajmuje dopiero siódme miejsce w Serie A. W środę przegrała w Lidze Mistrzów z Realem Madryt 0:1. Kolejna porażka może zakończyć przygodę Chorwata na stanowisku szkoleniowca. Dziennikarz Nicholo Schira poinformował, że kandydatem na nowego opiekuna drużyny jest Raffaele Palladino.

- W tym sezonie nie miałem jeszcze okazji być na meczu Juventusu, ale może zimą będzie na to szansa. Mieszkam na co dzień w Pesaro, więc do Turynu mam kawałek (500 km - aut.). Na pewno chętnie zobaczę ich na żywo w wolnej chwili. W przeszłości zorganizowano mi wielkie powitanie na stadionie Juventusu i muszę przyznać, że atmosfera na nim jest kapitalna. Każdy mecz jest tam jak święto - mówi reprezentant zespołu Ducati.

Bagnaia po zdobyciu tytułu mistrza świata otrzymał owację na stadionie Juve (fot. Getty Images/Filippo Alfero)
Bagnaia po zdobyciu tytułu mistrza świata otrzymał owację na stadionie Juve (fot. Getty Images/Filippo Alfero)

Po zdobyciu mistrzostwa w MotoGP włoski motocyklista został nawet zaproszony do ośrodka treningowego. To był okres, gdy w Juve grał jeszcze Wojciech Szczęsny. Nasz rozmówca nie ukrywa, że obserwowanie z bliska zajęć piłkarzy Starej Damy było dla niego ciekawym doświadczeniem.

- Mogłem zobaczyć, jak wyglądają takie przygotowania od środka. Trochę porozmawiałem też z piłkarzami. Nie chciałem im przeszkadzać w zajęciach, ale dowiedziałem się kilku rzeczy. Dla mnie to było ciekawe doświadczenie, bo zyskałem inną perspektywę na ten sport - wyjaśnia Bagnaia.

Kariera nie była usłana różami

Francesco Bagnaia miał pięć lat, gdy wsiadł na motocykl. - Zacząłem naciskać na rodziców, aby pozwolili mi trenować. Aż w końcu wybraliśmy się na jeden z torów w pobliżu mojego domu i tak się zaczęło - zdradza nam dwukrotny mistrz świata MotoGP.

Podczas gdy większość młodych zawodników ma problem z przekonaniem rodziców do treningów na motocyklu, u Bagnai było to "wyjątkowo łatwe". - Mój tata i wujek też próbowali jazdy na motocyklach. Przy okazji pierwszych treningów po prostu zabierałem się z nimi na tor - wyjaśnia.

Francesco Bagnaia nie żałuje, że postawił na MotoGP (fot. Monster Media / Vaclav Duska)
Francesco Bagnaia nie żałuje, że postawił na MotoGP (fot. Monster Media / Vaclav Duska)

Szybki rozwój kariery Włocha przyniósł pierwsze wyzwania. Nieco większy tor, na którym mógł regularnie trenować, znajdował się godzinę drogi od Turynu. - Docieranie na niego nie było aż takim problemem. Gdy pierwszy raz dotknąłem asfaltu kolanem podczas złożenia w zakręcie, byłem w siódmym niebie. Zrozumiałem wtedy, że motocykle mogą być moją przyszłością - mówi.

- Wygrałem mistrzostwa w Hiszpanii w 2011 roku. To są najbardziej prestiżowe rozgrywki przed awansem do mistrzostw świata MotoGP. Wtedy zdałem sobie sprawę, że mój potencjał jest naprawdę spory. Byłem w stanie walczyć z najlepszymi zawodnikami i uświadomiłem sobie, że być może będę mógł żyć z jazdy na motocyklu - dodaje Bagnaia.

Punktem zwrotnym w jego karierze było przyjęcie do akademii Valentino Rossiego i stajni Monster Energy. Był 2014 rok, wspólne treningi z legendą MotoGP pomogły mu w podniesieniu umiejętności i otworzyły wiele drzwi. - Valentino i ludzie z akademii zrobili różnicę w mojej karierze. Nauczyli mnie tego sportu. Podłożyli fundamenty pod przyszłe sukcesy - nie ukrywa Bagnaia.

Francesco Bagnaia w MotoGP reprezentuje ekipę Ducati (fot. Monster Media / Vaclav Duska)
Francesco Bagnaia w MotoGP reprezentuje ekipę Ducati (fot. Monster Media / Vaclav Duska)

Gdyby nie wsparcie ze strony Rossiego, być może Bagnaia nigdy nie zostałby mistrzem świata. Miał bowiem etap, w którym zaczął notować gorsze wyniki. Do tego dawały o sobie znać braki finansowe i zmęczenie. Rodzice Włocha nie byli na tyle majętni, aby zapewnić mu mieszkanie w rejonie wybrzeża i toru Misano, gdzie regularnie odbywają się treningi. Dlatego przez długi okres musiał codziennie podróżować pociągiem tam i z powrotem. Tracił na to kilka godzin.

Presja zabija radość ze sportu

- Miałem więcej frajdy z dotykania kolanem asfaltu jako dzieciak - śmieje się Bagnaia, dla którego sezon 2025 jest najtrudniejszym w karierze. W zeszłym roku o włos przegrał walkę o trzeci tytuł mistrza świata. W obecnej kampanii nie był w stanie dogadać się z nowym motocyklem Ducati, przez co w niektórych wyścigach nie był nawet w stanie włączyć się do walki o punkty.

Wszystko wskazuje na to, że Francesco Bagnaia ostatecznie zakończy rok poza podium MotoGP. To dla niego olbrzymi cios, bo zespołowy partner Marc Marquez zdominował rywalizację i w cuglach wywalczył tytuł mistrza świata. Mimo trudnego momentu w karierze, Włoch nie obraża się na MotoGP.

- W tym świecie jest dużo presji, ale to oczywiste w MotoGP. Do tego dochodzą kwestie związane z mediami społecznościowymi, wywiadami i innymi aktywnościami. Mamy mnóstwo obowiązków poza wyścigami. To jest część tej roboty, ale nie wszyscy o tym wiedzą, że nie zajmujemy się wyłącznie ściganiem. Mimo wszystko to jednak przywilej, że mogę być w MotoGP - wyjaśnia swój punkt widzenia.

Włoch wyznaje jedną zasadę: nie żałuje niczego w życiu. - Wszystko co mnie spotkało, pomogło mi w jakiś sposób. Albo było dla mnie lekcją na przyszłość, albo czyniło szczęśliwym. Zawsze można coś zrobić lepiej. Nawet jeśli postąpiłem źle w danym momencie, to jednak część mojej kariery i procesu do zostania mistrzem świata - mówi.

Francesco Bagnaia to dwukrotny mistrz świata MotoGP (fot. Monster Media / Vaclav Duska)
Francesco Bagnaia to dwukrotny mistrz świata MotoGP (fot. Monster Media / Vaclav Duska)

Dla młodych zawodników, którzy wchodzą do wyścigowego świata, ma jedną radę. - Czerpcie frajdę z tego, co robicie. Nie spieszcie się - podkreśla. Bagnaia zwraca uwagę na to, że motocykliści w juniorskich seriach mają po 13-14 lat, gdy osiągają pierwsze sukcesy. Gdy docierają na kolejny poziom, kierując się do mistrzostw świata, mogą nie być przygotowani mentalnie do porażek.

- Gdy uprawiasz taki sport, szybciej dojrzewasz. Miałem taki okres, gdy próbowałem naciskać, ale mimo wszystko zostawałem w tyle. To był dla mnie kiepski czas. Nie potrafiłem zrozumieć, dlaczego przegrywam, skoro wcześniej wygrywałem wyścigi. Zacząłem myśleć, że może wcale nie jestem taki dobry, jak mi się wydawało. Jednak przestawiłem myślenie w głowie i to był przełom - podsumowuje rozmówca WP SportoweFakty.

Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści