Stefan Bradl zdecydował się odejść z ekipy Forward Racing, która przeżywa spore problemy po aresztowaniu szefa Giovanni Cuzariego. Z tego powodu włoski team nie wystąpi w najbliższym wyścigu MotoGP na Indianapolis.
[ad=rectangle]
Bradl nie chciał czekać na rozwój sytuacji i rozwiązał kontrakt z Forward Racing. Niemiec nie narzekał jednak na brak ofert - zgłosiła się po niego Aprilia, która szukała zastępstwa za Marco Melandriego. Bradl podpisał z włoskim teamem umowę do końca roku.
Podpisanie kontraktu z Aprilią oznacza, że Bradl wystartuje na torze Indianapolis. Dla Niemca będzie to powrót do MotoGP po krótkiej przerwie spowodowanej leczeniem kontuzjowanej ręki. - Sytuacja jest dobra. Ręka nie sprawia mi już problemów i jestem w stanie wykonywać ten sam program treningowy, który miałem przed kontuzją. Pomogła mi przerwa wakacyjna w MotoGP, w trakcie której proces leczenia ręki postępował bardzo dobrze - powiedział Bradl.
Niemiecki motocyklista jest szczęśliwy, że trafił do nowego zespołu. - Nie mogę się już doczekać wyścigu na Indianapolis. Rozpoczynam nową, wielką przygodę. Oczywiście, to nie będzie łatwe zadanie. Będę musiał się przyzwyczaić się do nowego zespołu i motocykla. Moim głównym celem na pierwszy wyścig jest poznanie tego wszystkiego, czyli pracy mechaników, maszyny - dodał Bradl.