Od piątku dyspozycja Valentino Rossiego na torze Motegi pozostawiała sporo do życzenia. Włoch nie dysponował tak dobrym tempem jak Jorge Lorenzo, który wygrał wszystkie sesje treningowe i był faworytem sobotnich kwalifikacji.
"Doctor" znacząco zmienił ustawienia motocykla przed kwalifikacjami, co przyniosło pożądany skutek. Wprawdzie Rossi przegrał walkę z Lorenzo o pole position o 0.081 s., ale mimo wszystko jest zadowolony z osiągniętego wyniku. - To był pozytywny dzień. Już rano zrobiliśmy krok do przodu, choć to nie wystarczyło na zdobycie pole position. Staraliśmy się sprawdzić wszystkie dane i lepiej zrozumieć zachowanie motocykla. To się udało, bo spisywał się o wiele lepiej. Moje ostatnie wyjazdy na tor były mocne, czasy okrążeń na zużytych oponach również nie były najgorsze - powiedział Rossi.
36-latek popisał się sporym sprytem podczas kwalifikacji. Na swój pierwszy przejazd wyjechał zaraz za plecami Lorenzo, a za drugim razem pojawił się na torze za Danim Pedrosą. Dzięki umiejętnemu holowaniu, "Doctor" mógł wykręcić lepsze czasy. - Zacząłem kwalifikacje z dobrym nastawieniem. Wybraliśmy dobrą strategię i byłem w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie. Gdy zobaczyłem czas 1:43.8, to pomyślałem, że to może wystarczyć na pole position. Widziałem długo numer 46 na pierwszej pozycji, więc byłem zadowolony. Kiedy jednak dojechałem do alei serwisowej, mechanicy powiedzieli mi, że ostatecznie jestem drugi. Mimo wszystko, jestem zadowolony. Jestem blisko Jorge i jestem w stanie go pokonać - dodał "Doctor".
Po zakończeniu kwalifikacji Lorenzo miał pretensje do Rossiego o holowanie na początku kwalifikacji. Włoch nic sobie nie robi z zarzutów rywala. - Strategia jest bardzo ważna. Długo byłem w takiej samej sytuacji jak Jorge. Tak to wygląda, że trzeba mieć kogoś przed sobą i korzystać z jego tunelu aerodynamicznego, żeby zrobić dobre okrążenie. Przy tym systemie kwalifikacji trzeba być bardzo skoncentrowanym i mieć oczy z tyłu głowy. Musisz kontrolować co się dzieje. Myślę, że coś takiego jest normalne i działo się już wiele razy, po prostu tym razem to ja byłem w odpowiednim miejscu - podsumował Rossi.