Jorge Lorenzo zły na rywali. "Iannone się za mną holował"

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Jorge Lorenzo zajął trzecie miejsce w kwalifikacjach do wyścigu o Grand Prix Australii. Hiszpan nie jest zadowolony z tego wyniku i ma pretensje do rywali z toru.

Wyścig o Grand Prix Australii będzie niezwykle ważny dla Jorge Lorenzo, po tym jak w poprzednią niedzielę Hiszpan stracił kolejne punkty do prowadzącego w mistrzostwach Valentino Rossiego. Obecnie "Por Fuera" traci do Włocha osiemnaście punktów.

W sobotnich kwalifikacjach na torze Phillip Island najszybszy okazał się Marc Marquez, a Lorenzo zajął w nich trzecią pozycję. Hiszpan miał jednak sporo pretensji do Andrei Iannone, który wykręcił drugi rezultat. - Jestem zły po zakończeniu kwalifikacji, ponieważ tak naprawdę powinienem zająć drugie miejsce. Gdybym tylko był sam na torze, to taką bym zajął pozycję, ale Iannone holował się za mną. Miał miękką oponę i wykorzystał moc motocykla Ducati, co dało mu 0,2-0,3 s. więcej na okrążeniu. Dlatego odebrał mi drugą pozycję - powiedział Lorenzo.

Start z trzeciej pozycji zepsuł zawodnikowi Movistar Yamaha MotoGP taktykę na pierwsze okrążenie wyścigu. - To jest bardzo ważne, bo zwykle startuję lepiej niż Marquez. Jeśli porównamy moje momenty startowe z Iannone to są takie same albo nawet gorsze. Dlatego to czyni start do wyścigu i pierwsze okrążenie znacznie trudniejszym - dodał Lorenzo.

Równocześnie Lorenzo ma nadzieję, że w niedzielę będzie w stanie włączyć się do walki o zwycięstwo. - Musimy uzbroić się w cierpliwość i zobaczymy co się wydarzy. Wyścig jest bardzo długi. Stopniowo będę starać się przesuwać do przodu i walczyć z Marquezem o zwycięstwo. To jest mój cel. Na pewno jestem zadowolony z kwalifikacyjnych okrążeń, bo pozwoliły mi na pierwszy rząd. Valentino jest w dużo gorszej sytuacji, bo znalazł się w trzecim rzędzie - podsumował Hiszpan.

Źródło artykułu:
Kto wygra wyścig o Grand Prix Australii?
Jorge Lorenzo
Valentino Rossi
Marc Marquez
inny zawodnik
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (0)