Pierwsza wygrana Cala Crutchlowa w karierze. "To niesamowite uczucie"

Materiały prasowe
Materiały prasowe

Cal Crutchlow doczekał się pierwszej wygranej w MotoGP. Brytyjczyk, startujący w królewskiej klasie od sezonu 2011, sięgnął po zwycięstwo w niedzielnym wyścigu o Grand Prix Czech na torze w Brnie.

W niedzielę Cal Crutchlow zaryzykował z wyborem strategii na wyścig o Grand Prix Czech. Brytyjczyk założył w swoim motocyklu opony z twardej mieszanki, które na pierwszych okrążeniach nie spisywały się najlepiej, ale później pozwoliły mu kręcić bardzo dobre czasy na przesychającym torze.

W efekcie zawodnik LCR Honda MotoGP sięgnął po pierwsze w karierze zwycięstwo w MotoGP. Równocześnie była to pierwsza wygrana Brytyjczyka w królewskiej klasie od sezonu 1981, kiedy to Barry Sheene triumfował w Szwecji. - Jestem bardzo zadowolony. Długo przyszło mi czekać na tę wygraną. Byłem blisko w niektórych wyścigach, jak ostatnio na Sachsenringu, gdzie byłem drugi. Były też inne wyścigi, jednak nie ma nic lepszego niż to, co teraz czuję. Dokonałem najlepszego wyboru, jeśli chodzi o opony - powiedział 30-latek.

Crutchlow zadedykował zwycięstwo w Brnie swojemu zespołowi, który musiał odbudować jego motocykl po groźnie wyglądającym upadku w sobotę. - Sobota była katastrofą. Musiałem przeprosić mój zespół i Hondę, bo nie sądzę, że z tego motocykla pozostały jakieś części, bo pofrunął bardzo wysoko w powietrze i przekoziołkował przez kilkanaście metrów. Silnik został zniszczony i musieli naprawdę ciężko się napracować, aby zbudować mi maszynę na wyścig. Spłaciłem im ten dług z nawiązką - dodał.

Pod koniec wyścigu, gdy Crutchlow miał już bezpieczną przewagę nad rywalami, brytyjski motocyklista nie zwalniał tempa. To wywołało niepokój w jego teamie, który obawiał się niepotrzebnej wywrotki. - To był długi wyścig, a staje się jeszcze dłuższy, kiedy widzisz, że szef twojego teamu wisi przy ścianie na alei serwisowej i ciągle skacze. Gdybym mógł ściągnąć moją prawą rękę z manetki gazu, to pokazałbym mu środkowy palec i powiedział, żeby wrócił do garażu albo wypił kawę (śmiech). Miałem sporą przyczepność w porównaniu do innych zawodników, stąd jechałem tak szybko. Wiedziałem, że jadę po zwycięstwo. Pierwsze okrążenia były trudne, ale gdy tor zaczął przesychać, to było niemal idealnie - ocenił Crutchlow.

Brytyjczyk na swoje kolejne zwycięstwo musiał czekać ponad sześć lat. W sezonie 2010 Crutchlow triumfował w wyścigu World Superbike, po czym przeniósł się do MotoGP. - Ludzie pytają mnie, jakie są moje emocje po wygranej. Tymczasem ja ostatni raz triumfowałem przed sześcioma laty i wtedy było inaczej. Jednak dużo większe emocje przeżywałem trzy tygodnie temu, gdy moja żona urodziła mi córeczkę Willow. Nie da się tego porównać - tamtego zwycięstwa z WSBK i teraz z MotoGP. Na ten moment jest to mój najlepszy dzień w karierze motocyklisty i mam nadzieję, że będę w stanie jeszcze go powtórzyć - podsumował.

Łukasz Kuczera, korespondencja z Czech

ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": fawele - ciemna karta Brazylii (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Komentarze (0)