Konflikt pomiędzy Jorge Lorenzo a Yamahą. "Nie jesteśmy organizacją charytatywną"

Materiały prasowe
Materiały prasowe

Nadal niewyjaśniona pozostaje kwestia testów Jorge Lorenzo na motocyklu Ducati. Hiszpan jest zawiedziony postawą Yamahy, która blokuje mu możliwość sprawdzenia motocykla nowego pracodawcy.

O sprawie jest głośno w świecie MotoGP od kilku dni. Jorge Lorenzo, który po dziewięciu sezonach postanowił opuścić ekipę Movistar Yamaha MotoGP, od przyszłego roku reprezentować będzie barwy Ducati. Zgodnie z panującym zwyczajem, Japończycy zezwolili Hiszpanowi na testy nowego motocykla w listopadzie w Walencji, choć formalnie do końca roku będzie związany kontraktem z Yamahą.

Problem w tym, że Ducati pod koniec listopada chce zorganizować dodatkowe testy w hiszpańskim Jerez, gdzie chciałoby ponownie udostępnić swoją maszynę Hiszpanowi. Yamaha już zapowiedziała, że nie zezwoli aktualnemu mistrzowi świata na testowanie włoskiej maszyny w Jerez. - Oczywiście, chciałbym testować w Jerez, ale to nie zależy ode mnie. Na razie wygląda to tak, że będę na testach w Walencji, nawet jeśli oficjalnie zgoda nie została potwierdzona na papierze. W przypadku Jerez Yamaha postawiła weto. Zobaczymy jak to się skończy - powiedział Lorenzo przed wyścigiem o Grand Prix Japonii.

Hiszpan wielokrotnie podkreślał, że czuje się związany z Yamahą i chciałby zakończyć karierę w japońskim zespole. Jego decyzja o transferze do Ducati była dla wielu szokiem. "Por Fuera" w trakcie dziewięciu sezonów wywalczył dla Japończyków trzy tytuły mistrzowskie. - Myślę, że przez wzgląd na te wszystkie lata, które razem spędziliśmy. Ze względu na tytuły, które zdobyłem, to zasłużyłem na takie testy. Jednak nie mam na to wpływu. Uszanuję decyzję Yamahy, jaka by ona nie była, bo do końca roku jestem zawodnikiem tego zespołu - dodał Lorenzo.

Kontrowersje związane z blokowaniem Lorenzo możliwości testowania motocykla Ducati sprawiły, że Yamaha zorganizowała w Japonii specjalną konferencję prasową. Pojawił się na niej szef ekipy Lin Jarvis. Brytyjczyk tłumaczył zebranym dziennikarzom dlaczego jego zespół nie zamierza pozwolić Hiszpanowi na jazdę na konkurencyjnej maszynie w końcówce listopada.

ZOBACZ WIDEO Tomasz Gollob znów z nagrodą za wyścig sezonu: "Sam się dziwię, jak ja to robię"

- Kontrakty są ważne do 31 grudnia, bo to jest nie tylko sport, ale również biznes. Tak jest też w przypadku Jorge Lorenzo. Yamaha wydała określone pieniądze na kontrakt Lorenzo i chcemy po prostu zwrotu naszej inwestycji. Oczywiście, nigdy nie wiadomo, co się wydarzy. Jednak ostatnią rzeczą jest zezwalanie naszemu zawodnikowi na pokazywanie się w innych barwach. Jesteśmy globalną marką, mamy wielu sponsorów i oni za pomocą zawodników się promują. Mają to zagwarantowane w umowach do końca roku - powiedział Jarvis.

Yamaha podtrzymuje swoje zdanie, iż zaraz po ostatnim wyścigu sezonu w Walencji, zezwoli Lorenzo na testy motocykla Ducati. To efekt niepisanej zasady panującej w MotoGP. Japończycy postąpili tak samo przed kilkoma laty, gdy do włoskiej ekipy odchodził Valentino Rossi. - Zgoda na testy w Walencji to efekt współpracy pomiędzy zespołami. Jest taka niepisana zasada i się jej trzymamy, pozwolimy Jorge na dwudniowe testy. Trzeba jednak do tematu podejść poważnie i uważamy, że te dwa dni są wystarczające - dodał Jarvis.

Brytyjczyk ma świadomość, że Ducati w ostatnich miesiącach znacząco rozwinęło swój motocykl, a transfer Lorenzo może sprawić, że włoska ekipa będzie głównym rywalem Yamahy w sezonie 2017. - Jorge chciałby odbyć jak najwięcej testów, bo jego celem jest jak najszybsze dopasowanie się do nowego motocykla. Jorge będzie chciał być konkurencyjny już od pierwszego wyścigu. Jednak wtedy będzie jednym z naszych głównych rywali i nasze cele zaczną się różnić. My będziemy chcieli wygrać pierwszy wyścig w Katarze jako Yamaha, a on będzie chciał odnieść triumf dla Ducati. To jest poważny sport, nie jesteśmy organizacją charytatywną - odpowiedział Jarvis.

Lorenzo obecnie ma tylko matematyczne szanse na obronę tytułu mistrzowskiego. Hiszpan może za to sięgnąć po drugie miejsce w mistrzostwach, gdyż do Valentino Rossiego traci tylko czternaście punktów. Konferencja prasowa na torze Motegi posłużyła Jarvisowi, by zapewnić, że w tej walce Yamaha będzie traktować obu zawodników tak samo.

- Czytam na bieżąco na forach internetowych różne teorie o możliwych problemach za kulisami Yamahy. Nic takiego się nie dzieje, to wszystko nieprawda. Nie ma między nami wrogości. Jorge wie, że jesteśmy profesjonalną firmą i poważnym zespołem. Rozumiemy, że postanowił odejść, ale nadal mamy umowę na ten sezon. Nasze relacje ciągle są dobre. Oczywiście, trochę się zmieniły od momentu, gdy ogłosił swoje odejście. Jednak to jest normalne. Zawsze gdy zawodnik odchodzi do innego teamu, to atmosfera nie jest już taka sama - podsumował Jarvis.

Opracował Łukasz Kuczera

Komentarze (0)