W sobotni poranek Jorge Lorenzo zanotował bardzo groźny upadek na torze Motegi, po którym trafił do szpitala. Na szczęście u Hiszpana nie doszło do obrażeń wewnętrznych i lekarze dali mu zgodę na start w kwalifikacjach, w których zawodnik Movistar Yamaha MotoGP zajął trzecie miejsce.
Na starcie do niedzielnego wyścigu Lorenzo popisał się dobrym refleksem i już na pierwszych metrach objął prowadzenie. Po chwili Hiszpana wyprzedzili jednak Marc Marquez oraz Valentino Rossi. O ile Marquez dojechał do mety na pierwszej pozycji, o tyle Rossi i Lorenzo zanotowali upadki. Tym samym obaj stracili szanse na tytuł mistrzowski w sezonie 2016.
- Jestem rozczarowany, bo popełniłem błąd. Przesadziłem z jazdą na limicie, a motocykl nie współgrał zbyt dobrze z oponami. W Aragonii podjęliśmy dobrą decyzję z wyborem ogumienia, natomiast w Japonii było na odwrót. Źle dobraliśmy mieszankę w przedniej oponie. Na pierwszych okrążeniach miałem spore wibracje i traciłem przyczepność - powiedział Lorenzo.
W drugiej części wyścigu Marquez zaczął powiększać przewagę nad Lorenzo. Zawodnik Yamahy musiał dojechać do mety w czołowej trójce, aby zachować szanse na obronę tytułu. - Nie miałem zaufania do motocykla, stąd nie byłem w stanie jechać tempem Marqueza. Potem Dovizioso i inni zaczęli mnie doganiać, więc musiałem przyspieszyć. Przyspieszyłem w feralnym zakręcie, a przednia opona w żaden sposób mi nie pomogła. Nie było jakiegoś sygnału, że stracę przyczepność. Po prostu wylądowałem na asfalcie - dodał hiszpański motocyklista.
Upadek Lorenzo sprawił, że nie zmieniła się sytuacja Hiszpana, jeśli chodzi o walkę o tytuł wicemistrza świata. "Por Fuera" nadal traci 14 punktów do Rossiego. - Gdybym dobrze dobrał przednią oponę, to mógłbym nawet walczyć o wygraną. Szkoda. Myślę, że straciłem szansę na drugie miejsce w mistrzostwach. Chcę przy okazji pogratulować Marquezowi, bo jego motocykl nie był w tym roku najlepszy, a mimo to okazał się najrówniej i najlepiej jeżdżącym zawodnikiem. W pełni zasłużył na ten tytuł - podsumował Lorenzo.
ZOBACZ WIDEO FEN 14: Hadaś potwiedził klasę i czeka na walkę o pas