Yamaha broni Mavericka Vinalesa

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Maverick Vinales
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Maverick Vinales

W Grand Prix Ameryk doszło do upadku Mavericka Vinalesa. Ekipa Movistar Yamaha MotoGP przeanalizowała upadek Hiszpana i w telemetrii nie znalazła jego przyczyn. Japończycy są przekonani, że w kolejnym wyścigu 22-latek będzie walczyć o wygraną.

Nowy sezon MotoGP rozpoczął się idealnie dla Mavericka Vinalesa. Po tym jak młody Hiszpan był bardzo szybki w zimowych testach, wygrał wyścigi w Katarze i Argentynie. 22-latek przystępował do Grand Prix Ameryk z nadzieją na odniesienie trzeciego zwycięstwa z rzędu.

Początek wyścigu w Austin nie był jednak udany dla zawodnika Movistar Yamaha MotoGP. Po starcie spadł on z drugiej na czwartą pozycję, a chwilę później zanotował upadek w jednym z zakrętów. Był on na tyle poważny, że Vinales nie zdołał już powrócić do rywalizacji. - To było dość nieszczęśliwe wydarzenie, że Maverick tak wcześnie odpadł z rywalizacji. Biorąc pod uwagę jakie miał tempo przez cały weekend, to byłby w stanie walczyć o wygraną. Sprawdziliśmy dane z tego upadku i nie ma tam nic dziwnego. Przejeżdżał przez ten sektor tak samo jak w sobotę czy w piątek - powiedział Massimo Meregalli, dyrektor zespołu Yamahy.

Dla Vinalesa był to pierwszy tak kosztowny błąd w barwach Yamahy. - Stracił przyczepność przodu bez jakiegokolwiek ostrzeżenia. Nic nie mógł zrobić. Szkoda, bo był mocny i czuł się dobrze na motocyklu w ten weekend. Jesteśmy pewni, że za dwa tygodnie w hiszpańskim Jerez znów będzie walczyć o wygraną - dodał Meregalli.

Upadek 22-latka sprawił, że stracił on prowadzenie w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata. Nowym liderem zmagań został jego kolega z Yamahy - Valentino Rossi. Doświadczony Włoch ma sześć punktów przewagi nad Vinalesem.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: chwiał się na nogach. Cudem dotarł do mety

Komentarze (0)