Na początku września Maxime Berger próbował popełnić samobójstwo. Od tego momentu francuski motocyklista pozostawał w stanie krytycznym. Lekarze ze szpitala w Dijon robili wszystko, co w ich mocy, aby uratować życie 28-latka. Nie udało im się jednak wybudzić go ze śpiączki. W piątek Berger zmarł.
Rodzina byłego zawodnika klasy World Superbike oraz mistrza Europy kategorii Superstock 600 poinformowała o tym fakcie w sobotę. - Przez ostatni miesiąc Maxime pozostawał w stanie wegetatywnym i ze smutkiem musimy poinformować, że w porozumieniu z lekarzami pozwoliliśmy mu odejść z tego świata. Wkrótce zazna spokoju. Dziękujemy wszystkim za wsparcie, jakie otrzymaliśmy w ostatnim czasie. Kolejny komunikat prasowy zostanie wydany po pogrzebie Maxime'a - oświadczył Alain Berger, ojciec francuskiego motocyklisty.
Berger uważany był za jeden z większych talentów francuskiego motorsportu. Startował w mniejszych kategoriach, wróżono mu karierę w MotoGP. Pierwsze sukcesy odnosił w mistrzostwach Europy Superstock 600 i Superstock 1000. Tytuł tej pierwszej kategorii zdobył mając ledwie 18 lat.
W WSBK zadebiutował w roku 2011, ale z czasem jego talent przestał się rozwijać. Wyniki Bergera były coraz gorsze, aż w końcu wypadł on ze świata Superbike'ów. Wtedy francuski motocyklista postanowił kontynuować karierę w długodystansowych mistrzostwach świata. Ostatnio pozostawał z dala od motocykli. Zakończył karierę i zatrudnił się jako szef kuchni w jednej z restauracji w rodzinnym mieście.
Krótko po próbie samobójczej, rodzina Bergera twierdziła, że nie miał on podstaw, by targnąć się na swoje życie. Ojciec motocyklisty był zdania, że 28-latek znalazł się w śpiączce wskutek nieprawidłowej pracy lekarzy.
ZOBACZ WIDEO "Biegacze" - opowieść o przekraczaniu barier