Obecny kontrakt Valentino Rossiego wygasa wraz z zakończeniem sezonu 2018. Nie jest tajemnicą, że 39-latek od kilku tygodni prowadzi rozmowy z Movistar Yamaha MotoGP na temat jego przedłużenia. "Doctor" kilkukrotnie powtarzał, że decyzję w tej sprawie podejmie po kilku wyścigach nowej kampanii, gdy będzie mieć jasność co do konkurencyjności japońskiej maszyny.
Już pierwsze zimowe testy miały jednak przekonać Rossiego i lada moment ma zostać ogłoszona nowa umowa Włocha. Będzie ona obowiązywać przez dwa lata. Tym samym 9-krotny mistrz świata otrzyma kolejne szanse, aby spróbować zdobyć upragniony, dziesiąty tytuł mistrzowski w swojej karierze.
Decyzja Rossiego ma też wpływ na inne ekipy w MotoGP. Wraz z tym rokiem Yamaha przestanie dostarczać motocykle satelickiemu zespołowi Tech3. W ostatnich dniach pojawiały się plotki, że od sezonu 2019 rolę teamu współpracującego z Japończykami mógłby zyskać Sky VR46 Racing Team. Ze względu na przedłużenie kontraktu przez "Doctora", jego zespół nie myśli o startach w królewskiej kategorii.
- Sytuacja jest jasna. Nie spodziewaliśmy się wprawdzie, że szef Tech3 zrezygnuje ze współpracy z Yamahą, ale myśleliśmy już o tym wcześniej. Uznaliśmy, że nie możemy tego zrobić. Nie jesteśmy w stanie wystawić w MotoGP wspólnego zespołu z Yamahą, bo sam najprawdopodobniej będę się ścigać przez kolejne dwa sezony - powiedział Rossi.
Włoch nie wyklucza jednak, że w sezonie 2021 zakończy karierę i wtedy jego zespół pojawi się w MotoGP. - To jest opcja na przyszłość, gdy już przestanę jeździć. Jednak na pewno nie na rok 2019 czy 2020. Najwcześniej to będzie możliwe w 2021 - dodał.
ZOBACZ WIDEO Mikołaj Sokół: Robert daje z siebie maksimum. Pracy na pewno mu nie zabraknie