Łukasz Kuczera z Brna
O tym, że Maverick Vinales rozstanie się z Ramonem Forcadą spekulowano w padoku MotoGP od dawna. W piątek w czeskim Brnie potwierdził to 23-letni motocyklista, który przy okazji przedstawił nowego szefa swoich mechaników. Od przyszłego sezonu wspomnianą funkcję w jego teamie pełnić będzie Esteban Garcia.
To jednak nie zakończyło sporu Vinalesa z Forcadą. Hiszpan w rozmowie z telewizją "Movistar" zdradził, że nic nie wie o tym, by młody motocyklista miał względem jego osoby jakieś zastrzeżenia. - Maverick mi nic nie powiedział. Ani jednego słowa. Skoro zawodnik nic nie mówi, to jego powinniście pytać o przyczyny tej decyzji, bo ja nic nie wiem. Mi jedynie Yamaha zakomunikowała przed chwilą, że nie będę pracować z Maverickiem w sezonie 2019 - stwierdził szef mechaników Vinalesa.
Zaostrzenie konfliktu Vinalesa z Forcadą zbiegło się w czasie z fatalnym Grand Prix Czech w wykonaniu 23-latka. Hiszpan miał kiepskie tempo w treningach, przez co musiał rywalizować w Q1. Awansował do decydującej fazy kwalifikacji, ale w Q2 uzyskał dopiero dwunasty rezultat. Valentino Rossi, jego kolega z zespołu, był drugi.
ZOBACZ WIDEO Michał Krupiński o udanej wyprawie Andrzeja Bargiela: Inspiracja dla milionów Polaków
Dlatego też po zakończeniu sobotnich kwalifikacji Vinales trafił na dywanik. Odbył kilkuminutową rozmowę z szefem Movistar Yamaha MotoGP, Linem Jarvisem. Przez co jego spotkanie z dziennikarzami opóźniło się o kilkanaście minut. Przedstawicieli mediów poproszono jednak, by nie zadawali mu pytań dotyczących wydarzeń innych niż związanych z Grand Prix Czech.
Głos w sprawie swojego kolegi z zespołu zabrał za to Rossi. - Nie wiem za wiele o tej sytuacji. Trudno stworzyć dobrą atmosferę w boksie, jeśli wiesz, że na koniec sezonu rozstajesz się ze swoim szefem mechaników. Vinalesa i Forcada to profesjonaliści. Ramon pracuje dla Yamahy od 30 lat, więc na pewno da z siebie wszystko - stwierdził Włoch.
Forcada nie pozostanie jednak bez pracy. W przyszłym roku ma nadal być blisko Yamahy. Zostanie szefem mechaników Franco Morbidellego, który startować będzie na maszynie japońskiego producenta.