Yamaha przeprosiła Valentino Rossiego. "Mówię o problemach od dawna"

Materiały prasowe / Michelin / Na zdjęciu: Valentino Rossi
Materiały prasowe / Michelin / Na zdjęciu: Valentino Rossi

Valentino Rossi od początku roku narzeka na motocykl Yamahy, ale japoński zespół niewiele robi, by naprawić sytuację. Po sobotnich kwalifikacjach w Austrii Japończycy postanowili... przeprosić Włocha.

Ostatnie miesiące nie są udane dla zespołu Movistar Yamaha MotoGP. Dość powiedzieć, że Valentino Rossi swój ostatni wyścig w MotoGP wygrał ponad rok temu w holenderskim Assen. Tak fatalna seria nie przytrafiła się Japończykom od dwóch dekad. Włoch podkreśla, że słabe wyniki to kwestia problemów z elektroniką, której ekipa nie poświęca wystarczającej uwagi.

- Zmagamy się w każdym aspekcie. Nie mamy przyczepności, nie mamy przyspieszenia, nie mamy tempa na zużytych oponach - mówił ostatnio Rossi podczas Grand Prix Czech.

W Austrii frustracja "Doctora" sięgnęła zenitu. Doświadczony Włoch w kwalifikacjach musiał rywalizować z najwolniejszymi zawodnikami w stawce. Jego tempo było na tyle słabe, że ostatecznie nie przebił się do Q2 i został sklasyfikowany na czternastym miejscu. Dlatego też sobotnie spotkanie z dziennikarzami rozpoczęło się od... przeprosin. Kierownictwo Yamahy przyznało się do błędów popełnionych w ostatnich miesiącach.

ZOBACZ WIDEO: Małgorzata Hołub-Kowalik: Już przed startem czułam, że pobiegniemy świetnie!

- Musimy przeprosić naszych zawodników. Nie mamy wydajności takiej jakiej oczekujemy, nie mamy przyspieszenia. To był trudny dzień dla nas, a dodatkowo Red Bull Ring jest wymagającym torem dla naszego motocykla - powiedział Kouji Tsuya, lider projektu MotoGP w Yamasze.

Japończycy postanowili zareagować na ostatnie wydarzenia i w najbliższym czasie zorganizują dodatkowe testy swojego motocykla na torach Misano i Aragon. - Będziemy tam ciężko pracować, aby znaleźć rozwiązania na najbliższe wyścigi - dodał Tsuya.

Pozytywnie na słowa Japończyka zareagował sam Rossi. - Mam nadzieję, że Yamaha poważnie podchodzi do naszych problemów, bo mówię o nich od dawna. Minął rok, a nadal jest on nierozwiązany. Liczę, że dadzą z siebie wszystko, aby naprawić sytuację. Zobaczymy co przyniesie przyszłość, czy będziemy w stanie się poprawić - ocenił 39-letni motocyklista.

Włoch nie był też zbytnio zaskoczony słabym występem w kwalifikacjach. - To najgorszy tor w kalendarzu dla naszego motocykla. Mieliśmy świadomość, że będziemy na nim cierpieć. Nie sądziliśmy jednak, że kłopoty będą tak duże. Miałem też trochę pecha, bo nie zakwalifikowałem się bezpośrednio do Q2, po tym jak w pierwszym treningu miałem awarię maszyny. Start z piątego rzędu nie jest zadaniem łatwym - podsumował Rossi.

Źródło artykułu: