[tag=4145]
Jorge Lorenzo[/tag] to bardzo barwna postać w padoku MotoGP. W trakcie sezonu 2016, po wielu udanych latach na Yamasze, Hiszpan zdecydował się na odejście do Ducati. Jego przygoda z włoskim producentem nie była zbyt udana, jednak ambitny zawodnik nie skłonił się w kierunku zakończenia kariery, wręcz przeciwnie. Podjął bardzo odważną decyzję.
Jazda w barwach Repsol Hondy, na bardzo trudnym w prowadzeniu motocyklu, mając u boku absolutnego dominatora w MotoGP Marca Marqueza, to nie lada wyzwanie. - Nie mam pojęcia, czy będę w stanie walczyć o tytuł mistrza świata w nadchodzącym sezonie. Oczywiście, będę przygotowany tak dobrze, jak to tylko możliwe i dam z siebie wszystko, ale nie jest to takie proste - powiedział.
- Przed pierwszą rundą w Katarze będę miał na swoim koncie zaledwie kilka kontaktów z nowym motocyklem. Moi najwięksi rywale znają doskonale maszyny, na których startują. Marc Marquez ma za sobą 6 lat na Hondzie, Andrea Dovizioso 7 lat na Ducati, a Valentino Rossi ponad 10 sezonów na Yamasze. Między nami jest przepaść - dodał.
Lorenzo ma za sobą długi i trudny proces adaptacji do motocykla Ducati. Być może jego ostrożność w wypowiedziach wynika z tego, że do włoskiej maszyny dostosowywał się prawie półtorej sezonu. Wyniki godne trzykrotnego mistrza świata Hiszpan zaczął osiągać dopiero od połowy 2018 roku.
ZOBACZ WIDEO Puchar Anglii: West Ham poradził sobie bez Fabiańskiego. Młoty grają dalej [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]