Pojęcie "wyścigi długodystansowe" przedostało się do świadomości przeciętnego Polaka dopiero w roku 2021, po tym jak Robert Kubica postanowił rywalizować najpierw w Daytona 24h, a następnie w European Le Mans Series. Dzięki krakowianinowi część polskich fanów dostrzegła tajniki mniej popularnej, ale bardziej wyniszczającej gałęzi motorsportu.
Jeszcze mniejsze grono ludzi jest świadome tego, że od lat odbywają się długodystansowe wyścigi motocyklowe. Stanowią jeszcze większe wyzwanie, bo zawodnik na maszynie nie ma ani chwili odpoczynku. Każda chwila dekoncentracji może doprowadzić do upadku. Gdy do niego dochodzi, do akcji wkraczają oni - mechanicy.
Polacy w wyścigach długodystansowych
O ile Polacy nie mogą nawet marzyć o posiadaniu swojego reprezentanta w MotoGP, czyli motocyklowej Formule 1, o tyle w długodystansowych mistrzostwach świata mamy nawet swoje zespoły. Pierwszym z nich był LRP Poland, po kilku latach do stawki EWC dołączył Wójcik Racing Team.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za strzał najpiękniejszej golfistki na świecie!
Jak mówi Bartosz Lewandowski, szef oraz zawodnik zespołu LRP Poland, w wyścigach typu endurance zakochał się przed paroma laty, gdy zobaczył realia motocyklowego 24h Le Mans. Lewandowski przeżył szok, bo Francuzi uwielbiają taką formę rywalizacji. Na trybunach prestiżowego wyścigu 24h Le Mans co roku jest ponad 100 tys. osób. Dla kogoś, kto dotąd bywał głównie na motocyklowych mistrzostwach Polski w Poznaniu i widział ledwie garstkę fanów, było to niemałe zaskoczenie.
Motocyklowe ekipy złożone są z trzech zawodników. Wyścigi trwają po 6-8-12 godzin, w przypadku klasyków ściganie trwa całą dobę. - Najważniejsze jest to, by jechać cały czas, nie popełniać błędów, nie przewracać się, przejechać jak najdłuższy dystans i wygrać wyścig - opowiada Lewandowski.
Budżety zespołów w EWC są na różnym poziomie. W przypadku LRP Poland mowa o ok. 2 mln zł na sezon. Połowa tej kwoty to zakup samego sprzętu - m.in. dwóch kompletnych motocykli, felg, zbiorników, systemów szybkiego tankowania. Logicznym jest, że 24-godzinny wyścig jest droższy niż 8-godzinny, bo zużywa się więcej opon czy paliwa. Resztę budżetu "zjadają" logistyka, wpisowe, pensje motocyklistów i pracowników.
Lewandowski jest kluczową osobą w LRP Poland - właścicielem, szefem i zawodnikiem. Sam jednak marginalizuje swoją rolę. - Są lekarze, którzy pracują na kilku etatach w kilku szpitalach i dają sobie radę. Dziwne, gdybym ja nie dawał rady, jeśli realizuję swoją pasję i czerpię z tego niesamowitą radość. Jazda na motocyklu jest wspaniała, a przy okazji załatwienie organizacyjnych rzeczy nie stanowi problemu. Mam podzielną uwagę - zdradza.
Nie każdy bohater nosi pelerynę
Każdy zespół w motorsporcie nie istniałby bez mechaników. To oni za kulisami wykonują tytaniczną pracę. Tak jak przed ostatnim wyścigiem w czeskim Moście, gdy ekipa LRP Poland na godzinę przed startem dowiedziała się o uszkodzeniu silnika w motocyklu. Wszystko udało się zrobić w kilkanaście minut, podczas gdy przeciętny mechanik w warsztacie potrzebuje na to kilku, czasem kilkunastu godzin.
- To nic spektakularnego - opowiada Marcin Kolanowski, jeden z mechaników LRP Poland. Jak sam mówi, wyścigi długodystansowe to dla niego "najwyżej zawieszona poprzeczka". - Przygotowałem setki motocykli w swoim życiu, ale szykowanie silnika na Le Mans 24 czy Bol d'Or to inna bajka. Zawsze chciałem to zrobić - dodaje.
Chociaż niektórzy zestawiają motocyklowe EWC z F1, sam Kolanowski nie lubi takich porównań. Dla niego wyścigi królowej motorsportu są innym światem. - Cieszę się wtedy, gdy zrobimy coś szybciej niż ostatnim razem. Wtedy wiem, że idziemy do przodu - tłumaczy.
Największym wyzwaniem dla personelu są wyścigi 24-godzinne. - Masakra - mówi o nich krótko Kolanowski, bo przy takiej formie rywalizacji 6-godzinne zawody to sprint. - Motocykle na wyścig 24h są przygotowywane tak samo. Tylko silnik ma inną specyfikację. Obniża mu się moc i zakłada inną skrzynię biegów, bo mniejsze obroty przedłużają żywotność jednostki napędowej - wyjaśnia mechanik.
42 godziny bez snu
Gdy LRP Poland rywalizowało ostatnio w prestiżowym, trwającym dobę Bol d'Or we Francji, Kolanowski nie spał przez 42 godziny. Sam jednak zaleca innym członkom ekipy, by odpoczywali jak najwięcej. - Cisnę chłopaków, by nie kozaczyli, tylko spali tyle, ile się da. Niewyspany człowiek nie jest skoncentrowany i popełnia błędy - twierdzi.
Jak wygląda dzień wyścigowy załogi w dniu rozpoczęcia 24-godzinnego wyścigu? Wczesna pobudka, następnie na torze rozgrywana jest sesja rozgrzewkowa. Ekipy marzą, by w niej nie doszło do jakichkolwiek problemów, bo to oznacza ciężką pracę i brak odpoczynku przed startem wyścigu.
Rywalizacja rozpoczyna się o godz. 15 i trwa całą dobę. Wtedy jednak zaczyna się "dogrywka". Obiad, pakowanie sprzętu i dopiero wtedy można pomyśleć o prawdziwym odpoczynku. - To sport dla specyficznego i bardzo wąskiego grona ludzi - nie ma wątpliwości Kolanowski.
- Walczymy nie tylko z innymi zespołami, ale głównie ze sobą, jednocześnie pomagając innym zespołom, gdy mają problemy. Atmosfery, jaka panuje w padoku EWC nie ma w innych seriach - podsumowuje mechanik LRP Poland.
Promotorem EWC jest francuski Eurosport Events, który od kilku lat sukcesywnie podnosi poziom i oglądalność budowanej serii. Może dzięki jego staraniom Polacy kiedyś pokochają tę serię wyścigową.
Czytaj także:
Dobra wiadomość dla Roberta Kubicy w F1
Moment wzruszenia polskiej legendy w Maroku