Wojna w Ukrainie mocno zmieniła plany Daniiła Kwiata na sezon 2022. Rosjanin planował rozpoczęcie przygody z wyścigami długodystansowymi WEC, po tym jak stracił miejsce w Formule 1. Tyle że FIA nakazała kierowcom z Rosji starty pod neutralną flagą i okazanie wsparcia narodowi ukraińskiemu. Kwiat odmówił podpisania takiego dokumentu, podobnie postąpił jego rosyjski zespół G-Drive.
Decyzja Kwiata nie była zaskoczeniem, bo wcześniej jego rozwój wspierały firmy powiązane z Kremlem i Władimirem Putinem. Sam zespół G-Drive finansowany jest przez Gazprom.
"Naprawdę mam nadzieję na pokojowe rozwiązanie sytuacji w Ukrainie. Na to, że wszyscy będziemy mogli żyć w pokoju. Mam nadzieję, że wszystkie strony znajdą rozwiązanie, usiądą razem do stołu i odbędą pełen szacunku dialog. Przeraża mnie widok dwóch bratnich narodów toczących konflikt" - napisał w marcu Kwiat, który równocześnie stwierdził, że karanie rosyjskich sportowców jest "niesprawiedliwym rozwiązaniem".
ZOBACZ WIDEO: #dziejewsporcie: tak wyglądają wakacje reprezentanta Polski
Wycofanie się Rosjan z WEC sprawiło, że Kwiat w ostatnich miesiącach nie miał okazji do jazdy. To wkrótce może się zmienić, bo 28-latek myśli o podboju... Stanów Zjednoczonych. Informacja jest zaskakująca, bo Amerykanie nałożyli szereg sankcji na putinowską Rosję w związku z inwazją na Ukrainę.
Amerykański dziennikarz Bob Pokrass poinformował, że Kwiat prowadzi rozmowy z zespołem Hezeberg, które mają zaowocować co najmniej kilkoma występami w NASCAR. Zgodę na starty Rosjanina w amerykańskiej serii wyścigowej mieli wydać już jej zarządcy.
Sytuacja wydaje się dość dziwna, bo kilka miesięcy temu NASCAR sprzeciwił się wojnie w Ukrainie i wypowiedział rosyjskiej stacji Match TV kontrakt na transmisje telewizyjne. Dodatkowo Kwiat musiałby startować w USA pod neutralną flagą, a jeszcze w marcu nie chciał słyszeć o takim rozwiązaniu. Wyjściem dla Rosjanina może być uzyskanie licencji innego kraju, chociażby Włoch.
Czytaj także:
Hamilton odniósł się do słów o Putinie. Jednoznaczne potępienie
Zmienią przepisy F1 na korzyść Mercedesa? Padły ostre słowa