Kierowca zemdlał po wyścigu. Trafił do szpitala

Twitter / josefnewgarden / Na zdjęciu: Josef Newgarden
Twitter / josefnewgarden / Na zdjęciu: Josef Newgarden

W niedzielnym wyścigu IndyCar doszło do wypadku Josefa Negwardena. Amerykanin sam opuścił samochód i wydawało się, że nie odniósł poważniejszych obrażeń. Jednak później kierowca zemdlał w padoku i trafił helikopterem do szpitala.

W tym artykule dowiesz się o:

Josef Newgarden zdominował sobotni wyścig IndyCar w Iowa i prezentował się równie dobrze w niedzielnych zawodach. Jednak na 235. okrążeniu jego samochód nagle uderzył w ścianę. Prawdopodobnie w tej sytuacji doszło do awarii zawieszenia. Amerykanin był w stanie samodzielnie opuścić rozbitą maszynę i został zabrany do centrum medycznego.

31-latek udzielił nawet wywiadu NBC, w którym opowiadał o wypadku i rozczarowaniu związanym z niedzielnym wyścigiem. Później doszło jednak do niebezpiecznego incydentu. Newgarden zemdlał w padoku i uderzył głową o ziemię. W tej sytuacji lekarze postanowili przetransportować go do szpitala, gdzie kierowca spędził noc na obserwacji.

"Josef Newgarden brał udział w incydencie pod koniec niedzielnego wyścigu na torze Iowa Speedway, po którym został przebadany i zwolniony z centrum medycznego. Po zakończeniu rywalizacji Newgarden stracił jednak przytomność i upadł, doznając obrażeń głowy" - przekazała ekipa Penske, której barw broni Newgarden.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawili reprezentanci Polski

"Ze względu na 45-minutową podróż do szpitala i korki wokół toru, postanowiono wykorzystać helikopter medyczny. Newgarden przeszedł kolejne badania w szpitalu i nie wykazały one obrażeń. Spędził jednak noc na obserwacji" - dodał zespół.

W czwartek Newgarden ma zostać poddany kontroli medycznej przez personel IndyCar, aby móc wystąpić w kolejnych zawodach amerykańskiej serii wyścigowej. Jest to związane z faktem, że czujniki w samochodzie Amerykanina wykazały, iż siła uderzenia podczas wypadku przekroczyła 80G.

Czytaj także:
"To nie ma sensu". Charles Leclerc wściekły
Ferrari tłumaczy wypadek Charlesa Leclerca. Zespół nie ma wątpliwości

Komentarze (0)