WP SportoweFakty już na początku sierpnia jako pierwsze informowały, że Robert Kubica w sezonie 2024 może nie trafić do BMW. Z naszych ustaleń wynika, że 38-latek chce w kolejnej kampanii długodystansowych mistrzostw świata tworzyć nadal załogę z Louisem Deletrazem. Polak i Szwajcar współpracują od 2021 roku, świetnie się dogadują na torze i poza nim.
Tymczasem BMW, które w kolejnym sezonie zadebiutuje w WEC z modelem M Hybrid V8, ma szerokie pole manewru. Niemcy posiadają w swoich szeregach aż 22 kierowców fabrycznych i to oni mają pierwszeństwo w kolejce po kontrakt do startów w długodystansowych mistrzostwach świata.
Testy BMW bez Kubicy
Obecnie BMW wkroczyło w kolejny etap przygotowań do sezonu 2024 w WEC. Ostatnie dni Niemcy spędzili na torze Spa-Francorchamps wraz z zespołem WRT, który będzie przygotowywał ich Hypercara do startów. Na jazdy testowe zaproszono ośmiu fabrycznych kierowców BMW. Nie było w tym gronie Kubicy, który nie należy do "stajni" marki z Monachium.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Przeszli od słów do czynów. Ochrona musiała reagować
Model BMW M Hybrid V8 sprawdzali Robin Frijns, Rene Rast, Marco Wittmann, Nick Yelloly i Maxime Martin. Pierwsza czwórka ma być na pole position w walce o kontrakt na starty w WEC 2024. Atutem Wittmanna i Yelloly'ego jest to, że ścigają się w barwach BMW w amerykańskiej serii długodystansowej IMSA i tam zdążyli dość dobrze poznać nowy samochód niemieckiego producenta. To z kolei powinno zaprocentować w WEC.
"Praca zespołów BMW i WRT skupiała się na optymalizacji systemów i poprawie wydajności. Podobnie jak większość kierowców, belgijski zespół wciąż jest na etapie poznawania i zyskiwania wiedzy na temat tego skomplikowanego pojazdu" - tak testy podsumowało BMW.
- Trzy dni testowe były bardzo udane. Po raz kolejny zyskaliśmy sporo wiedzy, co pcha nas do przodu w przygotowaniach do sezonu 2024 w WEC. W tej chwili najważniejsze jest, aby uzyskać jak największy przebieg za kierownicą i odrobić pracę domową zarówno z samochodem, jak i z ekipą - skomentował Vincent Vosse, szef WRT.
Kubica przegrywa z matematyką
BMW w sezonie 2024 będzie wystawiać w WEC dwa samochody. Oznacza to konieczność zakontraktowania sześciu kierowców. Biorąc pod uwagę mocne zaangażowanie Frijnsa, Rasta, Wittmanna i Yelloly'ego w testy, można tę czwórkę uznać za niemal pewną miejsca w niemieckim zespole. Nie bez szans jest też Martin, na korzyść którego działa narodowość belgijska. Wszakże za Hypercara firmy z Monachium odpowiadać będzie belgijskie WRT.
- Nasze prace testowe przed startem nowego sezonu WEC postępują bardzo szybko. Działamy zgodnie z harmonogramem. Oczywistym jest, że posiadanie zespołu IMSA i równoczesne testowanie auta w Europie nam pomaga. Mamy dzięki temu więcej danych i doświadczeń - skomentował sytuację Andreas Roos. Szef BMW M Motorsport pochwalił też Wittmanna i Yelloly'ego za wykonaną pracę.
W tym przypadku matematyka jest bezlitosna - w BMW nie ma miejsca dla Kubicy i Deletraza. Gdyby Niemcy mieli jakiekolwiek plany względem Polaka i Szwajcara, to już na tym etapie zostaliby oni zaproszeni do udziału w testach. Zwłaszcza że w długodystansowych mistrzostwach świata mieliśmy dwumiesięczną przerwę, w trakcie której kierowcy nie byli zbyt obładowani obowiązkami.
Inną kwestią jest to, że BMW w WEC ma współpracować z Shellem, podczas gdy Kubica od kilku lat wspierany jest Orlen. To tworzy naturalny konflikt interesów.
Kubica musi szukać
Robert Kubica jest obecnie związany z zespołem WRT, dla którego ściga się w klasie LMP2 w WEC. Z tego też powodu krakowianin był naturalnie łączony z transferem do BMW w sezonie 2024. On sam jednak od początku podkreślał, że współpraca Belgów z Niemcami nie oznacza, iż zobaczymy go za kierownicą BMW M Hybrid V8.
Rozwój klasy Hypercar sprawia, że w przyszłym roku w długodystansowych mistrzostwach świata nie będziemy mieć samochodów LMP2. To zmusza Kubicę i Deletraza do szukania innych opcji. Tych jest sporo, bo w WEC pojawią się też m.in. Lamborghini i Alpine. Tyle że chociażby ta pierwsza z marek też jest już bliska zamknięcia składu.
W klasie Hypercar już teraz ścigają tacy giganci jak Ferrari, Toyota, Peugeot, Cadillac i Porsche. Kubica może starać się o angaż w jednym z tych zespołów, ale będzie mu o to ciężko. Do wyboru 38-latkowi pozostaną ekipy prywatne, ale w ich barwach ciężko będzie o wygraną w 24h Le Mans, na której tak bardzo zależy krakowianinowi.
Katarzyna Łapczyńska, dziennikarka WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Ojciec wykłada miliony na jego karierę. Czy zakręci kurek z pieniędzmi?
- Red Bull dokona głośnego transferu? Ten ruch wywróciłby układ w F1