Trzeba wyłożyć 250 mln euro. On mówi "nie"

Getty Images / Thierry Monasse / Na zdjęciu: Jean-Philippe Imparato
Getty Images / Thierry Monasse / Na zdjęciu: Jean-Philippe Imparato

Wraz z końcem ubiegłego roku Alfa Romeo opuściła F1. Spodziewano się, że włoski producent poszuka innej opcji do promocji swoich samochodów i wybierze starty w wyścigach długodystansowych WEC. Ten plan może jednak nie zostać zrealizowany.

Przez kilka lat Alfa Romeo była obecna w Formule 1. Włosi postawili na współpracę z Sauberem, zostając jego sponsorem tytularnym. Firma spod Mediolanu płaciła nieco ponad 30 mln dolarów rocznie za to, że szwajcarski zespół zrezygnował z własnej nazwy i startował w F1 jako Alfa Romeo. Sojusz dobiegł jednak końca, gdyż ekipa z Hinwil szykuje się do przejęcia przez konkurencyjne Audi.

Marka należąca do koncernu motoryzacyjnego Stellantis była zadowolona z promocji poprzez F1 i długo analizowała możliwość pozostania w królowej motorsportu. Okazało się jednak, że przy obecnych stawkach sponsorskich nie jest w stanie osiągnąć porozumienia z którąkolwiek z ekip. Wyjściem miało być zaistnienie w innej serii wyścigowej.

Niektóre media sugerowały, że Alfa Romeo poszuka szczęścia w długodystansowych mistrzostwach świata WEC, gdzie klasa Hypercar przeżywa obecnie rozkwit. Rywalizują w niej m.in. Toyota, Ferrari, BMW, Lamborghini, Peugeot, Porsche i Alpine. Takiego scenariusza nie wykluczał Jean-Philippe Imparato, który na co dzień zarządza Alfą Romeo.

ZOBACZ WIDEO: Był rewelacją PGE Ekstraligi. Co dalej?

Wydaje się jednak, że Imparato skreślił pomysł rywalizacji w WEC. W rozmowie z dziennikiem "L'Argues" stwierdził, że ten projekt "nie przekonuje go pod względem ekonomicznym", gdyż pojawienie się nowych producentów w Hypercarach doprowadziło do "wzrostu wydatków".

Szef Alfy Romeo szacuje, że obecnie przygotowanie programu wyścigowego WEC, tak aby odniósł on sukces, wymaga "nie mniej niż 250 mln euro". Tyle miałyby pochłonąć trzy sezony startów w długodystansowych mistrzostwach świata. Samo przygotowywanie Hypercara miałoby zająć dwa lata.

Alfa Romeo oficjalnie nie odniosła się do słów Imparato, ale dziennikarze zajmujący się wyścigami długodystansowymi odbierają je jako definitywne powiedzenie "nie" rywalizacji w WEC. Decyzja nie jest zaskoczeniem, biorąc pod uwagę, że koncern Stellantis ma w tej serii wyścigowej już swojego przedstawiciela - jest nim Peugeot.

Czytaj także:
- Martyna Wojciechowska znalazła następczynię. Ogromny sukces łodzianki
- Polacy znów zaskoczyli świat. W Austrii zrobili tylko duże oczy

Komentarze (1)
avatar
Tańczący z łopatą
25.01.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ja się chętnie podłożę.. kto mi załaduje od tyłu w kakao? ;)