O godz. 16.00 rozpoczęła się tegoroczna edycja 24h Le Mans. Po nieudanych kwalifikacjach zespół AF Corse rozpoczynał rywalizację z dwunastego miejsca. Biorąc pod uwagę, że w gąszczu innych samochodów bardzo łatwo o błąd, nie powinno dziwić, że za kierownicą Ferrari numer 83 jako pierwszy zasiadł Robert Kubica.
Pierwsze okrążenia 24h Le Mans to popis jazdy w wykonaniu Polaka. Kubica w ciągu ledwie pięciu minut awansował z dwunastej pozycji na piątą. Kluczem do sukcesu okazało się założenie opon z miękkiej mieszanki.
- Startowaliśmy z dwunastej pozycji. Założyliśmy miękką oponę, którą równocześnie trzeba było oszczędzać. Dlatego nie mieliśmy łatwo - tłumaczył podczas transmisji telewizyjnej w Eurosporcie kierowca Yifei Ye, partner Roberta Kubicy z AF Corse.
ZOBACZ WIDEO: "Najsilniejszy selekcjoner od lat". Jest pod wrażeniem Michała Probierza
Krakowianin po pit-stopie spadł na siódme miejsce, co związane było z odbyciem kary, jaką włoski zespół otrzymał za nieprzestrzeganie poleceń dyrekcji wyścigowej w kwalifikacjach. - Ponieśliśmy straty z powodu kary. Pogoda ma się jeszcze zmienić, więc czeka nas trudny wyścig - zapowiadał Ye i miał rację.
Gdy po nieco ponad godzinie wyścigu nad Circuit de la Sarthe nadeszły ciemne chmury i spadły pierwsze krople deszczu, część ekip zjechała do alei serwisowej po opony na mokrą nawierzchnię. Kubica zaryzykował i tego nie zrobił. Decyzja okazała się w 100 proc. trafiona i tak staliśmy się świadkami historii.
Kubica na mokrej nawierzchni na oponach typu slick kręcił lepsze czasy okrążeń niż rywale na "deszczówkach". O godz. 17:47 wydarzyła się rzecz bez precedensu. Polak został liderem klasyfikacji ogólnej 24h Le Mans. Nigdy wcześniej żaden kierowca z Polski nie przewodził najbardziej prestiżowemu wyścigowi na świecie.
Ogumienia na mokrą nawierzchnię nie założyła też załoga Ferrari numer 50. W efekcie kibice zobaczyli ostry pojedynek Roberta Kubicy z Nicklasem Nielsenem, z którego zwycięsko wyszedł kierowca z Polski. Gdy po nieco ponad dwóch godzinach krakowianin oddawał samochód w ręce Roberta Shwartzmana, AF Corse numer 83 nadal znajdowało się na czele 24h Le Mans.
Relacja NA ŻYWO z 24h Le Mans trwa na WP SportoweFakty. Jest dostępna TUTAJ. Serdecznie zapraszamy.
Czytaj także:
- Rewelacyjny 17-latek coraz bliżej F1. Nagięli dla niego przepisy
- Ferrari dopięło hitowy transfer? To może być klucz do sukcesu w F1