Minęły trzy miesiące od fatalnego wypadku na lotnisku w Krośnie. Podczas zawodów Moto Show Poland organizowano wyścigi samochodów na 1/4 mili. Wszystko w ramach serii King of Poland Drag Race Cup, za którą stoi prywatna firma Amazing Events. Jeden z przejazdów zakończył się tragicznie. 27-letni Patryk Z. stracił kontrolę nad swoim BMW i wpadł w tłum ludzi. Poszkodowanych zostało 18 osób (jedna w stanie bardzo ciężkim).
Michał R. nadal w areszcie. Jest decyzja sądu
Zaraz po zdarzeniu prokuratura wnioskowała o areszt dla Patryka Z., jak i Michała R. - organizatora wyścigów w Krośnie. Ostatecznie wobec kierowcy zielonego BMW zastosowano dozór policyjny połączony z poręczeniem majątkowym i zakazem opuszczania kraju, zaś w przypadku R. sąd zgodził się na trzymiesięczny areszt. WP SportoweFakty dowiedziały się, że w tym miesiącu zapadła decyzja o przedłużeniu aresztu dla 39-latka.
ZOBACZ WIDEO: 95 proc. tarć jest wymyślonych. Mrozek wprost o atmosferze w ROW-ie
Potwierdziła nam to Prokuratura Okręgowa w Krośnie. - W dniu 18 sierpnia 2025 r. Sąd Okręgowy w Krośnie na wniosek prokuratora postanowił przedłużyć wobec jednego z podejrzanych, tj. organizatora imprezy środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na okres dalszych dwóch miesięcy. Sąd podzielił argumentację prokuratora co do istnienia zarówno ogólnych, jak i szczególnych przesłanek stosowania najsurowszego środka zapobiegawczego - mówi Marta Kolendowska-Matejczuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Krośnie.
Zaraz po wypadku Patryk Z. i Michał R. mówili, że nie przyznają się do winy.
Śledczy prowadzą swoje postępowanie pod kątem art. 165 Kodeksu karnego (sprowadzenie stanów powszechnie niebezpiecznych dla życia lub zdrowia), art. 156 Kodeksu karnego (spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu) oraz art. 157 Kodeksu karnego (spowodowanie średniego i lekkiego uszczerbku na zdrowiu).
- Śledztwo pozostaje toku - potwierdza prokurator Kolendowska-Matejczuk. - Od momentu jego wszczęcia przeprowadzono szereg czynności dowodowych, w tym przesłuchano kilkudziesięciu świadków, pozyskano obszerną dokumentację związaną z organizacją imprezy, uzyskano dokumentację z leczenia poszczególnych osób pokrzywdzonych, zabezpieczono szereg elektronicznych nośników danych - dodaje.
Wątpliwości wokół samochodu BMW
Auto, które wpadło w tłum kibiców, to BMW M4. Samochód został sprowadzony ze Stanów Zjednoczonych w stanie powypadkowym. Wrak pojazdu został zlicytowany we wrześniu 2024 roku i w ten sposób trafił do Polski. Jak ujawnił lokalny portal krosno24.pl, Patryk Z. zapłacił za niego 20,2 tys. dolarów (ok. 74 tys. zł według obecnego kursu). Do tej kwoty należy doliczyć koszty transportu, ceł oraz późniejszej naprawy.
Amerykański rzeczoznawca uznał, że koszty naprawy samochodu przewyższają jego wartość (przed wypadkiem było to nieco ponad 79 tys. dolarów, czyli 290 tys. zł) i orzekł tzw. szkodę całkowitą. W Polsce zielone BMW przeszło badanie techniczne 25 lutego 2025 roku na stacji kontroli pojazdów w Zboiskach (powiat sanocki).
Zaraz po wypadku pojawiły się sugestie, że w aucie mogło dojść do awarii, co przyczyniło się do tego, że Patryk Z. wpadł w tłum widzów. Prokuratura analizuje ten wątek, co potwierdziła nam prokurator Kolendowska-Matejczuk. Śledczy prowadzą działania m.in. w kierunku "ustalenia stanu technicznego pojazdu kierowanego przez Patryka Z. oraz zastosowanej przez niego techniki jazdy".
Jeśli śledztwo wykaże, że samochód był sprawny, to będzie oznaczało, że Patryk Z. popełnił błąd za kierownicą. Na nagraniach z momentu zdarzenia widać, jak 27-latek stracił przyczepność tylnych kół i tym samym przestał kontrolować pojazd. Ten model BMW posiada napęd na cztery koła, więc Z. albo świadomie odłączył przedni napęd, albo też doszło do usterki - to właśnie muszą ustalić śledczy.
Co grozi Patrykowi Z. i Michałowi R.?
- Za zarzucane podejrzanym czyny grozi kara od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności - informuje prokurator Kolendowska-Matejczuk.
Równocześnie firma Amazing Events odpowiedzialna za organizację serii King of Poland - Drag Race Cup zawiesiła działalność w tym zakresie. Po zawodach w Krośnie nie doszły już do skutku zaplanowane na kolejne tygodnie wyścigi na 1/4 mili. Miały się one odbyć m.in. w Olsztynie, Bielsku-Białej i Lubinie.
"Drodzy Zawodnicy, Kibice, Partnerzy. Ze względu na wciąż trwające czynności związane z wydarzeniami w Krośnie jesteśmy zmuszeni do zawieszenia rundy w Olsztynie, jak i wszystkich kolejnych, które planowaliśmy zorganizować dla Was w sezonie 2025. Mamy nadzieję, że będziemy mogli wrócić do Was z dobrymi informacjami jak najszybciej" - przekazała firma w komunikacie.
Zastrzeżenia do zabezpieczeń
Prokuratura ma zastrzeżenia do sposobu, w jaki zabezpieczono kibiców podczas rundy w Krośnie. Widzów od toru oddzielały jedynie metalowe barierki i taśmy, podczas gdy regulaminy profesjonalnych zawodów mówią wprost o stosowaniu betonowych barier. Dodatkowo im dalej od linii startu, powinny one być rozstawione szerzej. Wynika to z faktu, że samochód na końcu trasy osiąga większą prędkość i może z większym impetem wpaść w tłum.
- Kibice mogą przebywać wyłącznie w wyznaczonych strefach, oddalonych od linii startu w bezpiecznej odległości i coraz bardziej oddalających się od toru w miarę oddalania od startu, aż do 50 metrów w najdalej położonym punkcie - mówił nam w maju Paweł Majdański ze Stowarzyszenie Klub Fast VAG, które dzięki rozmowom z PZM jako jedyne w kraju ma prawo do organizowania mistrzostw Polski wyścigów równoległych.
Wątpliwości budził też regulamin zawodów, za sprawą którego organizator próbował uciec od wszelkich konsekwencji wypadków. "Kierowcy startują w zawodach na własną odpowiedzialność ze świadomością istnienia ryzyka utraty zdrowia lub życia. Organizator nie odpowiada za szkody spowodowane przez kierowców wobec osób, jak również nie bierze na siebie odpowiedzialności za konsekwencje wypadków dla samych kierowców lub mienia" - można było przeczytać w regulaminie.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty