Przed wyścigiem 8h Bahrajn prywatna załoga AF Corse, którą współtworzy Robert Kubica, miała szansę na tytuł długodystansowego mistrza świata WEC. Samochód numer 83 tracił tylko 13 punktów do prowadzącego w "generalce" Ferrari numer 51. Fabryczna załoga włoskiego producenta miała dla stajni z Maranello najwyższy priorytet, co między wierszami powiedział polski kierowca w rozmowie z Cezarym Gutowskim.
Oto, dlaczego Ferrari ustawiło wyniki wyścigu
Kubica ujawnił, jak absurdalne decyzje podejmowały ekipy AF Corse i Ferrari w końcówce wyścigu w Bahrajnie. 40-latek naciskał na strategów, aby założyli mu miękkie ogumienie, dzięki któremu mógłby wyprzedzić fabryczną załogę, a następnie liczyć na wyjazd na tor samochodu bezpieczeństwa, podczas którego zaoszczędziłby ogumienie.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica nie kryje się z wiarą w Boga. "Kiedyś mocno chroniłem temat religii"
Tyle że ekipa AF Corse nie dała sobie szansy na tak agresywną strategię, bo gdy Kubica zjechał do alei serwisowej, to nie dość, że dostał opony z twardszej mieszanki, to dodatkowo był to używany zestaw. Na takim komplecie ogumienia Polak musiał zapomnieć o wyprzedzeniu Ferrari numer 51. Co więcej, stracił tempo w porównaniu do Ferrari numer 50 i został wyprzedzony przez kolejną załogę producenta z Maranello.
Wszystko wskazuje na to, że była to celowa strategia Ferrari, które chciało tak ułożyć wyniki 8h Bahrajn, aby zająć całe podium w długodystansowych mistrzostwach świata WEC. Na ostatnich okrążeniach załoga numer 51 dała się wyprzedzić samochodowi numer 50, dzięki czemu wskoczył on na trzeci stopień podium, wyprzedzając minimalnie Porsche w "generalce".
- Przed wyścigiem przeanalizowaliśmy wszystkie możliwości i wiedzieliśmy, co zrobić, jeśli scenariusz na to pozwoli. Kierowcy trzech załóg Ferrari mogli się swobodnie ścigać i wykorzystywać swoje szanse. Gdy stało się jasne, że prywatne auto numer 83 nie ma szans na walkę o tytuł, to pracowaliśmy zespołowo, aby całe podium mistrzostw trafiło w ręce Ferrari - powiedział włoskiemu "Motorsportowi" Antonello Coletta, szef Ferrari w wyścigach długodystansowych.
- Głupotą byłoby nie skorzystać z tej okazji. Jesteśmy zespołem i dla mnie ważne jest, aby podkreślić, że Ferrari istnieje w taki sposób, że nie ma różnicy między żółtym a czerwonym Ferrari. Tak było w 24h Le Mans i tak będzie już zawsze - dodał Coletta.
"Żółte Ferrari" to oczywiście załoga złożona z Roberta Kubicy, Yifeia Ye i Phila Hansona. Załoga Polaka faktycznie wygrała tegoroczne 24h Le Mans, co jest jej największym sukcesem, ale trudno zgodzić się ze słowami Włocha o równym traktowaniu wszystkich samochodów. W trakcie francuskiego klasyka kilkukrotnie dochodziło do sytuacji, w których załogi fabryczne były traktowane priorytetowo.
Do historii przejdą już obrazki, na których Kubica podczas jazdy wykłóca się z inżynierem, gdy ten próbuje zmienić strategię na niekorzyść załogi numer 83. Później do sieci trafiły też nagrania z garażu, na których można było zobaczyć, jak rozwścieczony Polak ruszył do pracowników Ferrari, aby przedyskutować podjęte decyzje.
Co dalej z Kubicą w Ferrari?
Kubica nie podjął jeszcze decyzji ws. sezonu 2026 i nie wiadomo, czy w tej sytuacji pozostanie w AF Corse na sezon 2026. Regulamin WEC stanowi, że producent musi dostarczać fabrycznym załogom i prywatnym samochód w takiej samej specyfikacji i nie może ono być w żaden sposób gorsze. Praktyka pokazuje jednak, że poprzez decyzje strategiczne można nadać odpowiedni priorytet wybranym pojazdom.
Ferrari w sezonie 2025 zgarnęło wszystkie kluczowe tytuły w WEC. Włosi za sprawą Kubicy zwyciężyli 24h Le Mans i triumfowali w klasyfikacji producentów, w której pokonali Toyotę różnicą 74 punktów. Z kolei odpowiednie ustawienie wyników 8h Bahrajn sprawiło, że w klasyfikacji kierowców zwyciężyła załoga numer 51 (133 punktów), przed załogą 83 (117 punktów) i załogą 50 (98 punktów).
Pocieszeniem dla Kubicy jest zdobycie Pucharu Świata FIA dla zespołów prywatnych. W tej klasyfikacji załoga Polaka triumfowała w każdym z wyścigów rozegranych w sezonie 2025.